Katarzyna
13/10/2023
Już niemal 6 dekad temu otyłość oficjalnie wpisano na listę chorób, jej kod w ICD-10 to E66. Mimo to, w naszym kraju świadomość, że mamy do czynienia z chorobą, jest zbyt mała.
W Polsce nadal brakuje specjalizacji obesitologicznej. Ale to nie znaczy, że otyłości nie mogą leczyć inni lekarze. Najlepiej, gdy pacjentem opiekuje się zespół interdyscyplinarny pod kierownictwem lekarza. Lekarz ten powinien posiadać zarówno kompetencje, jak i doświadczenie w tej dziedzinie. Tymczasem w programie studiów medycznych tematyka dotycząca choroby otyłościowej stanowi margines wiedzy przekazywanej studentom. Zespołowe leczenie pacjentów odgrywa niezwykle istotną rolę. Specjaliści dietetyki, fizjoterapii i psychologii współpracujący ze sobą pod kierownictwem lekarza prowadzącego, pozwalają na leczenie choroby zgodne ze standardami i wytycznymi w tym zakresie.
Mitów na temat otyłości wciąż jest wiele. Ale chyba najczęściej spotykanym jest ten związany z „winą pacjenta” oraz z błędnym i jednocześnie stygmatyzującym przeświadczeniem, że „wystarczy mniej jeść i więcej się ruszać”. Tymczasem patogeneza tej groźnej i przewlekłej choroby jest niezwykle złożona, a współczesna nauka potrafi co najwyżej zidentyfikować czynniki ryzyka rozwoju i postępu choroby otyłościowej.
Według najnowszych badań, wykonanych na potrzeby opracowania „Jak wspierająco mówić o chorobie otyłościowej. Praktyczny słownik”, aż 31 proc. chorych na otyłość spotkało się z obraźliwymi komentarzami ze strony lekarza lub personelu medycznego. To niezmiernie ważne, w jaki sposób lekarz komunikuje pacjentowi, że powinien zacząć leczyć otyłość.
Jeżeli pacjent zwraca się po pomoc, najczęściej szuka kompleksowej porady. Jednak rozmowa dotycząca leczenia otyłości może stanowić trudność dla pacjenta i wyzwanie dla specjalisty. Trzeba to odczarować i normalizować komunikację dotyczącą tej choroby. Po pierwsze należy wskazać, że otyłość to choroba, a nie kwestia wyglądu. Lekarz powinien zapewnić, że istnieją skuteczne metody leczenia i że pozostaje wsparciem dla pacjenta przez cały czas terapii. Powinien też słuchać tego, co mówi do nas pacjent, starać się być przewodnikiem. Powinien być gotowy do współpracy z innymi specjalistami, nie udzielać porad bez zgody pacjenta. Język ma siłę kształtowania rzeczywistości. Bardzo smutne są niestety przypadki, w których pacjenci słyszeli od lekarza komentarze w stylu: „wystarczy więcej się ruszać, mniej jeść”, „załóż kłódkę na lodówkę” albo że „w czasie wojny nie było otyłych” czy „weź się za siebie”. Takie ośmieszanie pacjentów, deprecjonowanie choroby, z jednoczesnym wskazywaniem na winę pacjenta nasila stres i poczucie niskiej wartości. To nie służy terapii z oczywistych względów.
Choroby otyłościowej w Polsce, na dużą skalę, jeszcze się nie leczy, bo aby leczyć chorobę, trzeba ją najpierw rozpoznać. Z tym mamy problem w polskim systemie zdrowia. U pacjenta często rozpoznaje się nadciśnienie, cukrzycę typu 2, obturacyjny bezdech senny, zaburzenia lipidowe, a tymczasem choroba, która jest przyczyną powyższych powikłań pozostaje nierozpoznana. Przynajmniej oficjalnie. Lekarze ją deprecjonują. Część z nich nadal uważa, że to wyłącznie kwestia diety i że nie mają nic do zaproponowania pacjentom. Czasem brakuje im w tym zakresie wiedzy, a czasem mają silne przekonanie, że to problem, z którym pacjent powinien poradzić sobie sam, wyłącznie za pomocą modyfikacji stylu życia. Problemem w naszym systemie pozostaje też trudność w uzyskaniu porady w ramach zespołu interdyscyplinarnego.
Dlaczego postrzeganie choroby otyłościowej jako choroby nie ma nic wspólnego z ruchem body positive? Przede wszystkim punkt wyjścia tego ruchu nie jest rozsądny: „Mam akceptować siebie bez względu na to, jak wyglądam, co się ze mną dzieje”. To trochę tak, jakby osoba, u której pojawiają się na skórze zmiany nowotworowe, powiedziała: „OK, muszę zaakceptować nowotwór, nie będę podejmować leczenia”. To byłby taki „cancer posivite”. Body positive oznaczałoby myślenie: „Nie będę podejmował żadnych działań, akceptuję siebie takim, jakim jestem, z coraz bardziej zrujnowanym zdrowiem, przyjmującego coraz większą liczbę tabletek”. Nie! Jeżeli siebie akceptuję, to staram się zadbać o swoje zdrowie. Nie można traktować choroby otyłościowej przez pryzmat kosmetyczny. Tu nie chodzi o wygląd, odchudzanie. To leczenie poważnej choroby, powodującej ponad 200 powikłań. Jeśli mamy ciśnienie tętnicze 180/100, to nie mówimy: „Taki już jestem, taka moja uroda, po co te tabletki”. Tak samo nie chodzi o to, żeby zaakceptować nadmierną masę ciała i powiedzieć: „Taka moja uroda”. Dlatego należy pamiętać, że body positve kończy się więc tam, gdzie zaczyna się choroba.
Materiał prasowy powstał w ramach kampanii „Porozmawiajmy szczerze o otyłości”: https://ootylosci.pl/
prof. dr hab. n. med. Paweł Bogdański
Specjalista chorób wewnętrznych i hipertensjologii, certyfikowany lekarz lipidolog, Narodowy Specjalista Leczenia Otyłości Europejskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością z ponad 20-letnim doświadczeniem klinicznym. Kierownik Katedry Leczenia Otyłości, Zaburzeń Metabolicznych oraz Dietetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, Redaktor Naczelny Forum Zaburzeń Metabolicznych, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Kardiodiabetologicznego. Organizator kilkunastu ogólnopolskich konferencji naukowych dotyczących tematyki otyłości i zaburzeń metabolicznych. Autor ponad 300 publikacji naukowych z dziedziny otyłości, cukrzycy typu 2, zaburzeń lipidowych i nadciśnienia tętniczego. Aktywnie uczestniczy w realizacji programów edukacyjnych i badawczych – zarówno dla pacjentów, jak i specjalistów.