Małgorzata Musioł
09/11/2023
Panie Doktorze, czy w gabinecie lekarskim rozmawia się o ziołach jako wsparciu leczenia? Jak to wygląda z perspektywy Pańskich doświadczeń?
Nie jest to temat poruszany zbyt często. Zdarzają się pacjenci, którzy pytają o kuracje ziołowe lub przyznają się, że przyjmują zioła bądź ziołowe preparaty, wtedy możemy ten temat przedyskutować, rozważyć istotną kwestię, a mianowicie – Czy kuracja standardowego leczenia dotycząca jakiegoś problemu zdrowotnego może zostać połączona z podawaniem ziół, bo ta sprawa nie jest tak oczywista, jak się powszechnie wydaje. Bardzo często pacjenci ukrywają informacje o stosowaniu ziołoterapii, boją się reakcji po drugiej stronie, lękają się, że zostaną posądzeni o szarlatanerię. A szkoda. Chcę podkreślić, że takie informacje należy przekazywać lekarzowi prowadzącemu leczenie, aby uniknąć różnych niepożądanych efektów, czasem bardzo dla pacjenta zgubnych w skutkach. Nie zawsze to, co wydaje się pacjentowi korzystne, w istocie takie właśnie jest. Bardzo często wydaje się nam, że zioła to samo dobro, nie mogą nam w żadnym przypadku zaszkodzić, nie mają przecież skutków ubocznych. Są neutralne i możemy je przyjmować nie martwiąc się o cokolwiek. Pragnę przestrzec przed taką postawą. Leki i zioła nie powinny być ze sobą łączone w wielu przypadkach. Takie jest moje zdanie, a potwierdza to praktyka lekarska i wiedza, jaką mamy w tym zakresie.
Jest Pan znanym toksykologiem, szkodliwością różnych substancji zajmuje się Pan na co dzień. Jak wypadają w tym kontekście zioła? Pomówmy o interakcji leków z ziołami…
Tak, to bardzo istotny temat, którego nie wolno bagatelizować, a wręcz przeciwnie nagłaśniać i podkreślać. Udokumentowano i odnotowano dotąd 800 konkretnych interakcji leków z ziołami. Zasadniczo można powiedzieć, iż zioła nie są niebezpieczne dla naszego zdrowia. Wśród większości odnotowanych, niekorzystnych interakcji w grę wchodzą, takie symptomy jak: złe samopoczucie, bóle brzucha, zawroty głowy, osłabienie, a więc standardowe efekty niepożądane. Będziemy odczuwać obniżone samopoczucie, dyskomfort. Ale są i takie, które są niebezpieczne. Jest ich kilka do kilkunastu. Weźmy przykładowo sok z grejpfruta. Sok pozyskiwany z tego wartościowego owocu, wypijany na świeżo, jest bardzo odżywczy dla organizmu. Jednakże podawany z lekami recepturowymi na nadciśnienie, obniżającymi cholesterol i antybiotykami – ma daleko idące konsekwencje. Grejpfrut hamuje enzymy, które przetwarzają te lekarstwa. Ponieważ nie są one w prawidłowy sposób rozkładane, ich metabolizm zostaje spowolniony, dochodzi do wzrostu ich stężenia. To w konsekwencji prowadzi przy podawaniu leków na nadciśnienie do spadku ciśnienia, przy lekach obniżających cholesterol pojawiają się osłabienie, bóle mięśni, a nawet problemy z poruszaniem się, przy antybiotykach występują silniejsze działania niepożądane, jak chociażby bóle brzucha, nudności, wysypki skórne. Niekorzystne interakcje soku z grejpfruta i wymienionych przeze mnie leków zauważa się już przy jednej 200 ml szklance soku. Dla własnego dobra i komfortu nie powinniśmy sięgać po sok z grejpfruta zażywając lekarstwa. Innym przykładem jest dziurawiec. To zioło dla odmiany przyspiesza metabolizm leków, a dodatkowo wywołuje fotodermatozy, nadwrażliwość na promieniowanie słoneczne objawiające się rumieniem na skórze lub pokrzywką. Przyjmowane lekarstwa nie będą działały, nie zauważymy żadnego efektu. Metabolizm bowiem bardzo przyspiesza, odwrotnie niż w przypadku grejpfruta. Przy łączeniu dziurawca z lekami antydepresyjnymi powinniśmy spodziewać się nasilenia efektów niepożądanych, będzie to skutkowało przyspieszeniem tętna, wzrastającym niepokojem, zaburzeniami psychoruchowymi. Dziurawiec zawiera takie same substancje, jakie mają lekarstwa zwalczające depresję, zatem efekty uboczne będą się nasilały, będziemy zauważali drżenie rąk, przyspieszone tętno i ciśnienie. W tym przypadku powinno się wykluczyć podawanie dziurawca w sposób kategoryczny.
Dziurawca nie powinno się łączyć nie tylko z antydepresatami, dotyczy to także statyn, opiatów, glikortykosteroidów…
Zgadza się, w tej grupie znajdują się także leki nasenne. Dziurawiec będzie nasilał działanie środków nasennych, więc zdecydowanie nie powinno się go łączyć z tabletkami nasennymi.
Pomówmy o innych niekorzystnych interakcjach. Przyjmijmy hipotetycznie, że musimy zażywać leki przeciwzakrzepowe. Dowiadujemy się także, że skuteczne są również niektóre zioła – działanie przeciwzakrzepowe wykazują: kwiat kasztanowca, liście miłorzębu, przytulia, cenne jest także ziele skrzypu. Wręcz kusi nas, by zintensyfikować efekt leczniczy i połączyć te dwie kuracje…
Istnieje tutaj ryzyko komplikacji, bowiem wymienione zioła hamują zdolności agregacyjne płytek, co może skutkować wzmożonym krwawieniem. Do tej grupy ziół i analogicznych interakcji dodałbym również imbir, żeń-szeń, lawendę, czosnek, kozieradkę, a nawet koniczynę. Gdy planujemy zabieg chirurgiczny, operację, nawet zwykłą ekstrakcję zęba, powinniśmy pamiętać o odstawieniu ziół co najmniej na 5-6 dni przed zabiegiem. Może nie wykrwawimy się podczas zabiegu usuwania zęba, chociaż będzie on bardzo utrudniony, ale przy rozległym zabiegu operacyjnym to już będą naprawdę bardzo poważne problemy.
Jakie inne poważne skutki mogą wywoływać zioła?
W przypadku nowotworów, a ściślej ich powstawania, warto nadmienić, iż mamy do czynienia z naturalnymi substancjami, które wykazują działanie mutagenne. Popularne mieszanki ziół wspomagające odchudzanie, tzw. zioła chińskie stanowią takie niebezpieczeństwo – w ich składzie może znajdować się kwas arystocholowy, który ma działanie mutagenne, przyspiesza rozwój nowotworów i może spowodować, że rzeczywiście wyindukujemy jakąś chorobę nowotworową, zwłaszcza gdy mamy ku temu predyspozycję, o której nie wiemy. Wówczas dodanie takiej substancji może być czynnikiem spustowym. Myślę tutaj o długotrwałym przyjmowaniu mieszanki ziołowej, np. w okresie półrocznym czy rocznym. Drugim poważnym niebezpieczeństwem (na szczęście takich przypadków jest niewiele) jest niewydolność nerek. Zioła chińskie o działaniu odchudzającym mogą doprowadzić do skrajnej niewydolności nerek i spowodować leczenie nerkozastępcze. Przez długi czas ta niewydolność rozwija się bezobjawowo. Można ją wykryć w badaniu moczu, o ile ktoś wpadnie na ten pomysł, przeprowadzając kurację odchudzającą. Z długotrwałym przyjmowaniem ziół wiąże się zresztą ryzyko doprowadzenia do niewydolności zarówno nerek, jak i wątroby. Wątroba to drugi niezwykle ważny narząd kluczowy w kuracjach lekowo-ziołowych. Niewydolność wątroby i uszkodzenia wątroby, które często mają bardzo poważny i ciężki przebieg. Sam miałem taki przypadek, pacjentkę z bardzo poważnym uszkodzeniem wątroby będącej efektem ubocznym kuracji odchudzającej. Trafiła do nas z objawami żółtaczki. Jak wiadomo żółty kolor skóry jest objawem problemów z wątrobą. Żadnych innych dolegliwości czy niepokojących symptomów ta osoba nie miała. Na szczęście udało się nam ten proces degeneracyjny wyhamować i przeleczyć.
Czy uszkodzenia wątroby występują wyłącznie przy podawaniu chińskich mieszanek?
Nie tylko. Niebezpieczeństwo stanowi także ogórecznik lekarski, podbiał pospolity, lepieżnik różowy, przyjmowane długotrwale i w sposób bezrefleksyjny mogą prowadzić do poważnych uszkodzeń wątroby, często nieodwracalnych. To samo dotyczy glistnika jaskółczego ziela, mogą powodować zapalenie wątroby i zastój żółci. Efedra z rodziny przęśli działa podobnie (stosuje się ją przy odchudzaniu). Na tej niechlubnej liście plasuje się także żywokost lekarski, który również niszczy wątrobę.
Czego nie powinno się robić bezwzględnie?
Łączyć preparatów ziołowych i kuracji ziołami z lekami, bowiem prowadzą one w trybie długoterminowym do niewydolności dwóch fundamentalnych narządów – nerek i wątroby. Jeżeli nie istnieją przeciwwskazania kurację można rozpocząć od ziół i śledzić jej przebieg. Jeżeli przynosi oczekiwane efekty, pozostać przy niej, jeżeli po upływie kilku miesięcy nie daje żadnej poprawy, rozpocząć leczenie lekarstwami syntetycznymi. Nie powinniśmy łączyć lekarstw obniżających cholesterol, statyn z ziołami. Doprowadzi to do nasilenia działania obydwu specyfików, i lekarstw i ziół, co w konsekwencji spowoduje i spiętrzy nasilenie się objawów niepożądanych. Pojawią się bóle mięśni, stawów, trudności z poruszaniem się, złe samopoczucie. Nie powinno się przyjmować ziół bez konsultacji z lekarzem, sięgać po zioła z niewiadomego źródła, do czego nakłania nas w obecnej rzeczywistości internet, przyjmować zioła w sposób bezrefleksyjny, mieszając różne zioła i lekarstwa. Stosować jednocześnie różne preparaty i rośliny. One także wchodzą we wzajemne interakcje ze sobą, a bez znajomości tych zależności, zamiast sobie pomóc, możemy sobie bardzo zaszkodzić. Nie oznacza to, że jestem przeciwnikiem ziół. Wiem i znam pacjentów z cukrzycą, którzy stosują kurację wyciągami z białej morwy. Ale tu znowu podkreślam, stosowanie preparatów roślinnych i syntetycznych nie ma sensu, nie jest dozwolone. Możemy wtedy doprowadzić do spadku stężenia glukozy, a w jej następstwie do zaburzeń świadomości, utraty przytomności, pojawi się ryzyko upadku, urazu. Taka niewinna morwa biała w połączeniu z pochodnymi sulfonylomocznika, składnika leków przeciwcukrzycowych, wpływających bezpośrednio na wydzielanie insuliny i spadek wartości glikemii, może dokonać niemałego spustoszenia. Dotyczy to w mniejszym stopniu metforminy, która nie wpływa bezpośrednio na stężenie glukozy.
Czy istnieją zioła, rośliny lecznicze, które mogą stanowić przyszłość medycyny?
W świetle nieodległych badań wiadomo, że dobre efekty lecznicze uzyskiwano przy nadciśnieniu tętniczym po zastosowaniu czosnku, selera, czarnego kminku i żeń-szenia, a najnowsze badania prowadzone były ostatnio na trzech rodzinach roślin, chodzi o astrowate, czyli złożone, selerowate i różowate.
dr n. med. Eryk Matuszkiewicz, toksykolog kliniczny, pracownik naukowy w Katedrze i Zakładzie Medycyny Ratunkowej Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego i Szpitala Miejskiego im. Fr. Raszei w Poznaniu.