Większość ludzi w takiej sytuacji kieruje swoje kroki do lekarza. Tam, w sterylnym gabinecie, po krótkiej rozmowie i przelotnym badaniu, wystawiana jest recepta. I co bardzo często na niej widnieje? Antybiotyk! Tyle że antybiotykoterapia na infekcje wirusowe jest próbą gaszenia ognia wodą wylewaną na sąsiedni budynek. Nie ma sensu – może jedynie przynieść więcej szkody niż pożytku, a jej zbyt częste stosowanie prowadzi do oporności bakterii – to sprawia, że w przyszłości stajesz się bezbronny wobec najprostszych chorób.
Zastanawiasz się więc, jak wzmocnić organizm bez sięgania po chemię? Warto przypomnieć sobie metody, które stosowały nasze babcie – naturalne, bezpieczne i skuteczne. Od wieków natura oferuje rozwiązania, które teraz, w dobie wszechobecnych leków syntetycznych, są coraz częściej zapominane. Czas zacząć od podstaw, wrócić do korzeni, które mogą nie tylko pomóc zwalczyć infekcję, ale i wzmocnić organizm, by dzielnie stawiał czoła kolejnym zagrożeniom.
Jedną z najważniejszych substancji, która chroni nas przed infekcjami, jest witamina D3. Jak się okazuje, ta popularna witamina nie tylko wspomaga kości, ale także aktywuje katelicydynę – naturalny antybiotyk w naszym organizmie. Katelicydyna, jedno z najstarszych białek obronnych, działa jak tarcza przeciwko wirusom, bakteriom, grzybom i pasożytom. Regularna suplementacja witaminą D3 w dawce 2000 jednostek na kilogram masy ciała przez trzy dni może zdziałać cuda i skutecznie zwalczyć infekcję. Trzeba pamiętać, że najlepiej działa w towarzystwie pozostałych witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, czyli A, E i K2mk7. Nie możemy też zapominać o starej dobrej witaminie C! Bez niej walka z infekcją przypomina próbę naprawy samochodu bez narzędzi!
Witamina C jest nieoceniona w walce z wirusami, a jej odpowiednie dawkowanie może skrócić czas trwania choroby i złagodzić objawy. Najlepiej przyjmować ją w postaci kwasu askorbinowego, askorbinianu sodu lub w formie liposomalnej, która nie wywołuje biegunki, nawet przy dużych dawkach. Dawkowanie? Zaczynamy od małej łyżeczki co dwie godziny, aż do momentu, gdy organizm osiągnie swoje maksimum i pojawi się łagodna biegunka – to znak, że jest nasycony.
Odporność organizmu nie zależy tylko od witamin, ale także od stanu naszych jelit. Mikrobiom to wszystkie „żyjątka” – bakterie, wirusy, grzyby i pasożyty – które występują w organizmie, czyli wewnętrznym ekosystemie. Przeciwnicy antybiotyków wiedzą, że niszczą one naszą florę jelitową, co prowadzi do długotrwałych problemów zdrowotnych. Dlatego warto sięgnąć po probiotyki, najlepiej wzmocnione ziołowymi ekstraktami, które pomogą odbudować mikrobiom i wzmocnią naszą naturalną odporność. Odbudowę mikrobioty jelitowej wspomożemy również zażywając kolostrum – czyli siarę (pierwsze krowie mleko) – będące wyjątkowym darem natury, bogatym w immunoglobuliny, witaminy i minerały.
Walcząc z infekcją warto zajrzeć do kuchni, ponieważ praktycznie każdy z nas posiada czosnek, cebulę, cynamon i jajka. Czosnek od wieków jest stosowany jako naturalny antybiotyk, który nie niszczy flory jelitowej, a wręcz ją wzmacnia. Cebula, zwłaszcza moczona w soli kłodawskiej, ma podobne właściwości. Kolejnym naturalnym środkiem o silnym działaniu przeciwbakteryjnym i przeciwwirusowym, jest propolis. To kit pszczeli, który można stosować zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie, na przykład do płukania gardła czy dezynfekcji ran. Dodajmy do tego miód i cynamon, a na deser „babciny” kogel-mogel i mamy gotowy oraz smaczny przepis na zwalczanie infekcji przy jednoczesnym wsparciu układu odpornościowego.
Istnieje także dawna i skuteczna metoda, która powoli wraca do łask – bańki! Czy wiesz, że stawianie baniek jest skutecznym sposobem na wsparcie organizmu w walce z infekcjami, ponieważ mobilizuje organizm, poprawia krążenie i stymuluje komórki odpornościowe do szybszej reakcji na wirusy i bakterie? To metoda, którą stosowano przez pokolenia, i która, wbrew powszechnej opinii, ma swoje uzasadnienie w medycynie.
Infekcjom, bardzo często – zwłaszcza w przypadku ludzi, którzy nie poddali się procedurom medycznym – towarzyszy gorączka, czyli naturalna reakcja organizmu, a nie wróg, którego należy natychmiast zwalczać. Jest to mechanizm, który mobilizuje układ odpornościowy do działania w walce z patogenami. Zbijanie gorączki lekami hamuje procesy obronne organizmu w postaci interferonu, który wytwarzany jest powyżej 38 st. Celsjusza. Dopiero gdy temperatura przekracza 40 stopni i utrzymuje się przez dłuższy czas, warto rozważyć interwencję. A co z popularnymi „procedurami medycznymi”? Zanim zdecydujesz się na poddanie siebie lub swojego dziecka ich działaniu, które ma rzekomo zapobiec infekcjom, warto zastanowić się, czy to nie jest gra w totolotka. Jak się okazuje, skuteczność takich procedur, opartych na przewidywaniu szczepów wirusa, jest mniejsza niż wygrana na loterii. Co więcej, procedury te mogą nieść ze sobą ryzyko bardzo poważnych działań niepożądanych, które negatywnie wpływają na układ odpornościowy.
Ile jeszcze razy wrócisz z gabinetu lekarskiego z kolejną receptą na antybiotyk, który nie rozwiąże twoich problemów? Ile razy pozwolisz, by chemiczne leki wyniszczyły twój organizm, zamiast wzmacniać jego naturalną odporność? Natura od zawsze miała odpowiedzi na problemy zdrowotne, ale w dobie masowego leczenia zapomina się o jej potędze. Czosnek, witaminy, kolostrum, probiotyki, a nawet gorączka – te narzędzia mogą pomóc skutecznie walczyć z infekcją. Zamiast ślepo wierzyć w obietnice współczesnej medycyny akademickiej, która nawożona jest wpływami koncernów, włącz myślenie. Prawdziwe lekarstwa od wieków są na wyciągnięcie ręki, dlatego zdecyduj mądrze.
Lekarz z ponad 35-letnim stażem oraz mistrz naturopatii. W swoim życiu i pracy kieruje się zasadą "Primum non nocere". Cieszy się olbrzymim zaufaniem i sympatią pacjentów w całej Polsce. Na kanale YouTube Hubert Czerniak TV odkrywa prawdziwe oblicze medycyny zintegrowanej w zakresie profilaktyki i leczenia chorób.