Wśród przeprowadzanych rozmów są tematy, które albo wracają jak bumerang albo pojawiają się w określonym momencie życia. To, co wyświetla mi się ostatnio wyjątkowo często, to rozmyślania krążące wokół rozwoju osobistego, mentalnego, duchowego czy energetycznego. Jest wiele książek, podcastów czy filmów do samodzielnego studiowania. Z takich materiałów lubimy korzystać, bo można je zgłębiać w dogodnym dla siebie czasie. Co, jeśli potrzebujemy jednak czegoś więcej? Jakiegoś konkretnego wsparcia, zdobycia konkretnych umiejętności, czy po prostu poradzenia sobie z tym, co nas uwiera. Wtedy warto sięgnąć po pomoc specjalistów w danej dziedzinie.
I w teorii brzmi to pięknie, jednak jak się okazuje, praktyka żyje swoim życiem. Być może słyszeliście historie o tym, jak ktoś zapłacił kilka tysięcy za szkolenie, z którego nie wyniósł nic nadzwyczajnego, oprócz poczucia miło spędzonego czasu w gronie ciekawych osób.
I tak i nie. Rynek przesycony jest osobami, które oferują swoje usługi, sami zaś wciąż borykają się z materią, którą się zajmują. To, co da się zauważyć, to wysyp osób, które robią jakiś określony kurs, szkolenie czy szkołę i ogłaszają się w celu zarobienia na tym. Certyfikat nie świadczy o umiejętnościach. To weryfikuje rynek i klienci a nierzadko też upływ czasu. Idealną sytuacją jest, gdy ktoś posiada już jakieś umiejętności a certyfikat jest tylko ich potwierdzeniem.
Ktoś może powiedzieć: „No ale nowicjusze gdzieś muszą zacząć praktykować”. A ja odpowiem: „Owszem, ale biorąc pod uwagę fakt, że mają do czynienia z żywym człowiekiem, to lepiej nie grać na siłę eksperta a doprowadzić do sytuacji, gdzie mogą poćwiczyć na kimś, kto po pierwsze jest tego świadomy a po drugie, może dać szczery feedback na temat metody czy prowadzącego”. Nabijanie ludzi w butelkę i granie profesjonalisty, tylko ze względu na zarobek, zemści się prędzej czy później a pamiętać należy, że ciężko odzyskać utraconą dobrą reputację.
Najlepiej, gdy ktoś nam kogoś poleci. Warto więc przebywać w środowisku, które jest z nami spójne i dąży do rozwoju podobnie, jak my. Wtedy w takiej społeczności wystarczy rzucić hasło: „Mam problem X, znacie kogoś z kim mogę to ogarnąć?”. I gwarantuję, że podniesie się las rąk. W końcu lubimy pomagać „swoim”. Ja osobiście cenię sobie takie „polecajki”, mam wtedy możliwość dopytania o wrażenia, sposób pracy, no i często ktoś chwali się realnymi efektami – czyż nie na tym najbardziej nam zależy? Oczywiście w dzisiejszej dobie warto mieć stronę internetową lub przynajmniej „fanpage” na jakimś portalu społecznościowym. Super, jeśli są tam opinie zadowolonych klientów. To może bardzo poprawić odbiór nas, jako specjalistów. Zauważyłam jednak, że ci, którzy są najlepsi w tym co robią, często nie mają czasu robić tego tupu reklam, ponieważ zajęci są pracą z ludźmi i ich dolegliwościami. Efekty bronią się same. A zadowolony klient chętnie poleca nas innym.
Jestem przekonana, że ci ludzie, którzy mają realne umiejętności i narzędzia do pracy, a także ogromne zamiłowanie do tego, co robią i ludzi, którym pomagają, są najcenniejsi. Z punktu widzenia pracodawcy, to tzw. „kura znosząca złote jaja”. Czyli pracodawca jest spokojny o usługi i chętnie zapewnia stanowisko pracy i wynagrodzenie. Z punktu prowadzenia własnej działalności – można być spokojnym o klientów, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie potrzebował skutecznej pomocy. Patrząc zaś, ze strony konsumenta – jak już za coś płacić, to niech to będzie warte zainwestowanych pieniędzy. Oczywiście nie żyjemy w idealnym świecie i nie zawsze da się wszystko zoptymalizować, jednak warto do tego dążyć. I wybaczcie mi tę bezprecedensowość, stwierdzam jednak, że praktycy górują nad teoretykami, doświadczenie nad jego brakiem, zaś pasja w działaniu nad rutynowym wykonywaniem czynności. Więc, jeśli miałabym się decydować na pracę z kimkolwiek w ważnych dla mnie kwestiach, to w pierwszej mierze szukałabym PRAKTYKA, KTÓRY KOCHA TO, CO ROBI.
Izabela Knuth
Mental Coach; Specialist in Body, Mind and Soul Integration. Ponad 20 lat pracy z ludźmi, w tym w marketingu sieciowym, litoterapii i pracy z energii. Redaktorka i członek zarządu miesięcznika „AFRODIS”.