Biuro Reklamy Sylwia Wilczyńska
Magazyn “Natura&Zdrowie”, oraz Portal "NaturaZdrowie.com"
Email: reklama@naturazdrowie.com
Redakcja portalu:
Redaktor prowadząca: Katarzyna Melihar
Email: portal@naturazdrowie.com
Redaktor: dr Małgorzata Musioł
Email: redakcja@naturazdrowie.com
Magdalena Adamek02/06/2025
Życie w zgodzie z Naturą
Rafał Królikowski: Szczęście rodzi się z harmonii
O dzieciństwie na łonie przyrody, wartościach i podróżach, które odmieniają
Dlaczego aktor znany z wielu ról filmowych i teatralnych wciąż powtarza, że najważniejsze to kochać, żyć uważnie i w zgodzie z Naturą? W szczerej rozmowie Rafał Królikowski opowiada o swoich korzeniach, filozofii życia oraz o tym, co naprawdę przynosi spokój i radość.
Jak żyć szczęśliwie, w harmonii ze światem i ludźmi? Rafał Królikowski, aktor znany z wielu świetnych kreacji filmowych i teatralnych, mówi o swojej filozofii życia, podróżach, wspomnieniach z dzieciństwa i bliskim związku z Naturą.
Jaka filozofia życia jest Panu bliska?
Z mojego wychowania w domu wyniosłem, że trzeba być bardzo empatycznym na drugiego człowieka, szczególnie jeżeli ten człowiek potrzebuje pomocy, a my możemy coś dla niego zrobić, to zawsze powinniśmy pomagać. W tym zawiera się też dbanie o zwierzęta, środowisko. Moją filozofią jest życie w harmonii z Naturą i wszystkimi istotami w tym świecie.
Czy oznacza to, że żyje Pan w pełnej harmonii z Naturą?
Zdecydowanie tak, staram się żyć w zgodzie z Naturą, bo tak byłem wychowany – moja mama była nauczycielką biologii, a jej rodzina pochodzi ze wsi podkarpackiej i to tam zawsze jeździliśmy na wakacje. W oczywisty więc sposób od dziecka miałem kontakt z Naturą. Latem właściwie całe dni spędzaliśmy na łąkach i w lasach. Piękne wzgórza podkarpackie i wspaniali ludzie, związani z naturą. Ich życie wyznaczały pory roku, rytm prac polowych. To właśnie pamiętam z dzieciństwa. Przyjeżdżaliśmy tam latem, kiedy przyroda była w pełnym rozkwicie – to był naprawdę piękny czas.
Na codzień mieszkaliśmy w Zduńskiej Woli i mieliśmy działkę, a ja uwielbiałem tam jeździć rowerem i opiekować się roślinami, chodzić wśród drzew lub po drzewach. Moją ulubioną kryjówką była wielka wierzba przed blokiem, wspinałem się na nią i tam było moje królestwo – czułem się bezpieczny i spokojny.
Nasza mama, będąc biologiem, czasami podczas przygotowania obiadu objaśniała nam, jak wygląda anatomia kurczaka czy ryby. W oczywisty sposób też w naszym domu leczyliśmy się naturalnymi sposobami. Mama podawała nam ziołowe nalewki, soki z malin, herbatki z głogu, czy miód z cytryną na przeziębienie. Do dziś są to moje pierwsze leki przy przeziębieniu.
Oboje moi rodzice byli nauczycielami, ale też i harcerzami, więc organizowali dla młodzieży obozy harcerskie – wędrowne i stacjonarne. Przez wiele lat jeździliśmy do Sobieszewa na obozy harcerskie, mieszkaliśmy w lesie i chodziliśmy nad morze, cały czas byliśmy blisko Natury.
Nasze dzieciństwo ma wielki wpływ na nasze poglądy i spojrzenie na świat. Kto był dla Pana takim największą inspiracją i przykładem w dzieciństwie?
Fascynowałem się wieloma osobami, ale nie miałem takiego jednego idola. Na pewno na samym początku życia ważnymi osobami dla mnie byli mama, tata i babcia, no i oczywiście starszy brat. Kiedy jeździliśmy na te obozy, to ja czerpałem inspirację z różnych miejsc i ludzi.
A co skłoniło Pana do pójścia drogą aktorstwa?
Rozpocząłem naukę w liceum w czasie stanu wojennego, a wtedy w Polsce rzeczywistość była szara i ponura. Małe miasto, brak perspektyw, owszem były tam zakłady pracy, ale ja się w żadnym z nich nie widziałem, więc poszedłem trochę za przykładem mojego brata, który zaczął brać udział w amatorskim teatrze. Pasja do występowania w teatrze zaczęła się w drugiej klasie licealnej, kiedy omawialiśmy romantyzm. Każdy miał przygotować jakiś wiersz wieszcza romantyzmu, więc przygotowałem “Daj mi wstążkę błękitną” Cypriana Kamila Norwida.
Kiedy zacząłem recytować, to nagle nauczycielka i cała klasa zamilkli. Potem zaproponowała mi udział w kółku recytatorskim, udało mi się wygrać konkurs i spodobało mi się. Pomyślałem, że to może być ciekawe życie, bo można się wcielać w różne postaci, poznawać różne osobowości. Zawsze chciałem mieć ciekawe życie. Później oglądałem wiele programów Teatru Telewizji, szczególnie te z serii “Kobra” i pomyślałem sobie, że fajnie jest zostać aktorem. Zdecydowałem zdawać do Szkoły Teatralnej.
Fascynacje Pana młodości – jakie były?
Szczerze mówiąc bardzo zafascynował mnie ruch hippisowski – wygląd długowłosych, kolorowo ubranych młodych ludzi i ten duch zabawy, lekkości, beztroski, pokoju, miłości. To cały czas gdzieś we mnie jest i wywołuje miłe wspomnienia. Ruch hippisowski to życie blisko Natury, czerpanie z niej pełnymi garściami i chronienie z czułością i troską. Z tego ruchu do dziś została mi być może naiwna wiara w człowieka i w pogląd, że nie ma z gruntu złych ludzi, są tylko czasem mocno pogubieni.
W tamtych latach, kiedy przyjeżdżałem do Warszawy, zawsze kupowałem sobie takie fajne hippisowskie ciuchy, lniane koszule, szerokie spodnie, to dawało mi dużą frajdę i chciałem trochę ubarwić ten szary polski świat
Kiedy byłem w Szkole Teatralnej w 1989 r., Ministerstwo Kultury Francji zaprosiło nas – pięć francuskojęzycznych osób, na wycieczkę do Avignon. Pamiętam, że Paryż objawił mi się takim niezwykłym cudem, bo zobaczyłem pięknych, szczęśliwych ludzi, ubranych kolorowo, ze smakiem, którzy byli taką przeciwwagą dla naszej szarej rzeczywistości. Francuzi witali nas z otwartymi rękami, wszyscy byli ciekawi Polaków. Pytali o Lecha Wałęsę, Solidarność – bycie Polakiem otwierało przed nami wiele wspaniałych drzwi, zapraszano nas do domów i wspaniale goszczono. Niestety kilka lat później, kiedy znów tam pojechaliśmy, już tak nie było. Opinia Francuzów o Polakach byłą coraz mniej pozytywna.
Poszukiwanie szczęścia i spokoju leży głęboko w naszej Naturze. Co przynosi Panu spokój i ukojenie w stresującym życiu gwiazdy kina? Jaki jest Pana przepis na tzw. reset?
Natura i oddalenie od miejsca, które mi się kojarzy z pogonią, kłopotami i stresem. Lubię wsiąść w samochód, pociąg czy samolot i znaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości. I chłonąć Naturę, zieleń lasów, plażę, wodę w różnych miejscach na ziemi. Poszukuję miejsc, gdzie to Natura rządzi – nie człowiek, jest siłą dominującą. W takich miejscach rzeczywiście można wspaniale pomedytować, pomilczeć, odpocząć.
Wiadomo, że artyści dużo podróżują po świecie, czy może Pan nam opowiedzieć o swoich wyjątkowych wspomnieniach z podróży?
Rzeczywiście dużo podróżuję. Dwa lat temu wybrałem się na samotną wyprawę po Jordanii. Wynająłem tam samochód i objechałem całą Jordanię – to było coś niezwykłego – moja pierwsza podróż samemu. Natrafiałem na przepiękne miejsca. Wybrałem się konno szlakiem Indiana Jonesa, tam gdzie był kręcony film, spędziłem cztery godziny samotnie w wodach Jordanu, codziennie byłem w innym miejscu.
Byłem też w Brazylii, gdzie oczarowały mnie piękne wodospady, w Australii – na Wielkiej Rafie Koralowej, gdzie mogłem podziwiać podwodny świat. Kontakt z Naturą to zawsze dużo pięknych i zaskakujących doznań.
Czy to właśnie poszukiwanie szczęścia i spokoju skłoniło Pana do tych samotnych podróży?
Planowaliśmy jechać z grupą przyjaciół, ale ekipa się rozsypała, a ja byłem tak determinowany, że pojechałem sam. Zaopatrzyłem się w Mapę Google i Google Translator, co pozwoliło mi nawet rozmawiać z ludźmi w języku arabskim, którego nie znam. Były to wspaniałe rozmowy i zaskakujące spotkania. Ludzie tam byli bardzo życzliwi i ciekawi nie jako Polaka. Tym razem to nie Lech Wałęsa, a Robert Lewandowski otwierał mi drzwi do wielu domów. Ta samotna podróż okazała się dla mnie wielkim przeżyciem i pewnego rodzaju eksperymentem – sprawdzianem samego siebie, czy będę sobie umiał dać sam radę w innej kulturze. Ale całe to doświadczenie było bardzo pozytywne.
Czy w podróżach na przykład do Australii nie obawiał się Pan pająków, czy węży z których słynie tamtejsza przyroda?
Faktycznie wszyscy jechaliśmy tam z lekkim strachem, ale specjalnie wybraliśmy jako czas naszej podróży wrzesień, czyli czas kiedy tam kończy się zima i rozpoczyna wiosna. Jest to czas kiedy pająki czy węże nie są jeszcze za bardzo aktywne, więc nie spotkaliśmy ich na żywo.
Jaki jest Rafał Królikowski na gruncie prywatnym, poza okiem kamery? Jak Pan sobie radzi z trudnymi sytuacjami?
Prywatnie jestem bardzo normalnym człowiekiem i na pewno nie jestem typem celebryty, który wszędzie, gdzie się pojawia, będzie “gwiazdorzyć”. Lubię obserwować ludzi, ale nie być w centrum uwagi. Fajnie jest spokojnie popatrzeć na świat z boku i pomagać ludziom. W sytuacjach konfliktowych z reguły staram się “wejść w buty” tej drugiej osoby, myśleć o tym, czym się kierowała, dlaczego tak zrobiła. Ale życie nauczyło mnie tego, że czasami muszę zawalczyć o siebie i zadbać o swój komfort, bo jak powtarzają mądrzy ludzie, że jeżeli ja będę szczęśliwy, to będę potrafił dzielić się tą radością z innymi.
Jaki jest Pana przepis na szczęśliwe życie?
Najważniejsze jest kochać, bo wtedy człowiek jest szczęśliwy i promienieje tym szczęściem, obdarowując nim innych. Ważne jest by na prawdę dbać o siebie i innych z miłością. W tym świecie tak mało jest miłości, dobroci, a to od nas zależy, jakie emocje będziemy dawać innym ludziom. Ważne jest też, by zawsze pomagać tym, którzy potrzebują naszej pomocy. To daje uczucie wewnętrznej satysfakcji.