Jan Matul
21/08/2023
W ostatnich miesiącach ukazały się solidnie podparte naukowymi dowodami publikacje związane z
antynowotworowym działaniem substancji zawartych w szałwii czerwonokorzeniowej.
Szałwia czerwonokorzeniowa (Salvia miltiorrhiza), znana także pod chińską nazwą danshen, to jedna z
roślin wykorzystywanych od wieków tradycyjnej medycynie wschodu. W celach leczniczych używa się
jej korzenia o charakterystycznej barwie ochry lub kłączy. Do niedawna stosowano ją głównie w
przypadku chorób sercowo-naczyniowych, w takim zresztą celu jest generalnie rzecz biorąc sprzedawana
w sklepach zielarskich. W ostatnich latach skupiono się jednak na jej właściwościach
antynowotworowych. Niedawno chińscy naukowcy ogłosili wyniki badań nad substancjami
bioaktywnymi zawartymi w szałwii czerwonokorzeniowej. Ich uwagę zwróciły przede wszystkim
garbniki i diterpeny zwane tanshinonami (jest ich kilka różnych rodzajów, zwyczajowo oznaczane są
skrótem tan, na przykład tan I, tan IIA, tan IIB), a także luteolina, które znacząco wpływają na
mikroRNA. Pod tą ostatnią nazwą kryją się cząstki RNA (kwas rybonukleinowy), które regulują ekspresję
innych genów. Rozregulowane mikroRNA w naszym organizmie bardziej szkodzą niż pomagają,
przyczyniając się do rozwoju i szybszego postępowania różnych chorób, w tym nowotworowych.
Działają po prostu w taki sposób, że niejako promują rozwój komórek nowotworowych kosztem rozwoju
zdrowych i prawidłowo funkcjonujących. Garbniki działają poza tym na enzymy epigenetyczne, a więc
takie, w których do zachodzących zmian dochodzi ponad sekwencjami DNA, inaczej mówiąc, wpływ na
nie mają czynniki zewnętrzne, od diety, trybu życia, poprzez zażywane leki i wpływy środowiska.
Zarówno źle funkcjonujące mikroRNA, jak i enzymy epigenetyczne mają wpływ na rozwój i wzrost
komórek, ich apoptozę (a więc wymienianie uszkodzonych lub zużytych komórek na nowe, co jest
naturalnym i niezbędnym procesem) oraz migracje. Te ostatnie są rzecz jasna kluczowe, jeśli chodzi o
rokowania – przerzuty i rozprzestrzenianie są głównymi objawami nowotworów złośliwych. Z wyżej
wymienionych najlepszą aktywność przeciwnowotworową wydaje się mieć tan IIA. Oprócz hamowania
proliferacji, blokowania cyklu komórkowego, indukowania apoptozy i indukowania śmierci autofagicznej
różnych typów komórek nowotworowych, tan II A znacząco hamuje migrację i inwazję komórek
zmutowanych. Tan I i luteolina również wykazują działanie przeciwnowotworowe poprzez
pośredniczenie w apoptozie i zatrzymaniu cyklu komórkowego, zatrzymując postępy choroby u samych
jej źródeł. Apoptoza to autonomiczny i uporządkowany proces śmierci komórki kontrolowany przez geny,
który następuje po stymulacji komórek przez sygnały fizjologiczne lub patologiczne, a guzy ogólnie mają
zdolność przeciwstawiania się apoptozie, wykorzystując różne „strategie”, które są poza zasięgiem
zwyczajnych zdrowych komórek. Tanshinony, garbniki i luteolina wymykają się jednak takim próbom
ominięcia przeszkód przez zmutowane komórki. Mówiąc najprościej wszystkie komórki, także
nowotworowe, mnożą się i rozprzestrzeniają, wspomniane zaś substancje zatrzymują owo mnożenie się i
cały cykl komórkowy zostaje powstrzymany.
Poszczególne tanshinony i inne substancje bioaktywne zatrzymują ten cykl w różnych jego fazach, co
ma niebanalne znaczenie – chorzy trafiają na leczenie w różnych stadiach choroby. Sposoby hamowania
rozwoju guza i przerzutów także są dość różnorodne, hamowana zostaje na przykład aktywność białek
MMP, angiogenezy samego guza czy hamowanie procesu EMT (w tym ostatnim komórka traci swe
połączenia międzykomórkowe, zyskując tym samym zdolność do migracji).
Badania przeprowadzano zarówno in vitro, jak i in vivo, póki co na myszach i na często
używanych w badaniach laboratoryjnych ryb danio pręgowanych. Wyniki, wśród których jest między
innymi wpływ na ostrą białaczkę, raka płuc, jelita grubego i żołądka, a także szpiczaka mnogiego (w tym
ostatnim przypadku najmocniejsze działanie wykazuje luteolina, na inne tanshinony), są jednak na tyle
obiecujące, że wiadomo już, że będą kontynuowane pod kątem samodzielnego leczenia raka, czyli
wytworzenia leku wyodrębnionego z szałwii czerwonokorzeniowej (być może z dodatkiem substancji z
koreańskiego, tak zwanego czerwonego, żeń-szenia), jak i leczenia skojarzonego, uzupełniającego inne
sposoby walki z rakiem. W tym pierwszym przypadku wielkie znaczenia ma fakt, że na substancje z
szałwii czerwonokorzeniowej nowotwory się nie uodparniają, jak jest to częste w przypadku niektórych
innych leków.