Katarzyna Melihar
02/08/2024
W mojej wieloletniej praktyce jako naturopata miałem okazję pracować z wieloma pacjentami, którzy zgłosili się do mnie z różnorodnymi chorobami nowotworowymi. Każdy przypadek jest unikalny, jednak w wielu z nich zauważyłem interesujące korelacje między obecnością metali ciężkich w organizmach pacjentów a rozwojem nowotworów. Chciałbym podzielić się kilkoma historiami, które ilustrują te powiązania oraz przedstawić, w jaki sposób udało mi się pomóc tym osobom.
Anna, 45-letnia kobieta, zgłosiła się do mnie z zaawansowanym rakiem jelita grubego. Była zrozpaczona, a jej stan zdrowia gwałtownie się pogarszał. Po dokładnym wywiadzie i analizach, które obejmowały badania gleby i zboża, okazało się, że jej dieta składała się głównie z produktów pochodzących z obszarów przemysłowych, gdzie gleba była zanieczyszczona kadmem. Kadm jest metalem ciężkim, który może kumulować się w organizmie, prowadząc do uszkodzeń komórek i zwiększając ryzyko rozwoju nowotworów.
Kiedy przeprowadzaliśmy detoksykację organizmu Anny, przypomniała mi się pewna anegdota. Pewnego razu, na jednym z seminariów, profesor mówił o wpływie kadmu na zdrowie. Opowiadał, jak w jednym z japońskich miast, ludzie zaczęli masowo chorować na tzw. „Itai-itai” – chorobę, która dosłownie oznacza „boli, boli”. Okazało się, że przyczyną był kadm z kopalni, który zanieczyszczał lokalne uprawy ryżu. Historia ta jest przerażająca, ale pokazuje, jak niewidoczny wróg może wpływać na nasze zdrowie.
Kolejnym przypadkiem był Piotr, 52-letni mężczyzna z rakiem płuc. Był zapalonym piekarzem i przez wiele lat spożywał zboża z rejonów o wysokim poziomie zanieczyszczenia ołowiem. Ołów, podobnie jak kadm, może powodować uszkodzenia DNA i sprzyjać rozwojowi komórek nowotworowych.
Podczas jednego z naszych spotkań Piotr przypomniał mi historię z dzieciństwa. Opowiadał, jak w młodości bawił się ołowianymi żołnierzykami. Były to jego ulubione zabawki, a on, jak wielu chłopców w jego wieku, często je gryzł. Dziś wiemy, jak toksyczny jest ołów, ale wtedy nikt nie zdawał sobie z tego sprawy. Ta niewinna zabawa mogła być jedną z przyczyn jego problemów zdrowotnych. Po wyeliminowaniu źródła ołowiu z diety Piotra oraz wdrożeniu odpowiednich terapii oczyszczających, jego stan zdrowia zaczął się stopniowo poprawiać. Piotr był zdumiony, jak mała zmiana w diecie mogła mieć tak wielki wpływ na jego zdrowie.
Nie mogę zapomnieć również o Katarzynie, 60-letniej pacjentce z rakiem piersi, która miała w swojej historii kontakt z rtęcią pochodzącą z rozbitych termometrów oraz świetlówek fluorescencyjnych. Rtęć jest silnie toksyczna i może prowadzić do poważnych uszkodzeń neurologicznych oraz zwiększać ryzyko nowotworów.
W trakcie jednego z naszych spotkań, Katarzyna opowiedziała mi zabawną, choć pouczającą historię. Kiedy była dzieckiem, jej rodzina miała zwyczaj używać rtęci z rozbitych termometrów do zabawy. Robili z niej małe kulki i pozwalali im toczyć się po podłodze, nie zdając sobie sprawy z jej toksyczności. Dziś wydaje się to niewyobrażalne, ale wtedy nikt nie wiedział, jakie mogą być konsekwencje takiej zabawy. W jej przypadku kluczowe było zastosowanie intensywnej terapii chelatacyjnej, która pomogła usunąć rtęć z organizmu. Po kilku miesiącach terapii, Katarzyna zauważyła znaczną poprawę nie tylko w kwestii nowotworu, ale również ogólnego samopoczucia i energii.
Jednym z najbardziej zaskakujących przypadków był Jan, 55-letni mężczyzna z rakiem prostaty, który miał w jamie ustnej kilka wypełnień amalgamatowych zawierających rtęć. Amalgamaty dentystyczne są jednym z najczęstszych źródeł przewlekłego zatrucia rtęcią.
Podczas jednej z naszych sesji, Jan wspomniał o starym powiedzeniu, które usłyszał od swojego dziadka: „Zdrowe zęby to zdrowe ciało”. Jego dziadek, dentysta z powołania, nigdy jednak nie zdawał sobie sprawy, że materiał, którego używał do wypełnień, mógł być tak szkodliwy. Po usunięciu amalgamatów i przeprowadzeniu detoksykacji, Jan odczuł znaczną poprawę samopoczucia i zdrowia. Jego przypadek był dla mnie szczególnie inspirujący, pokazując, jak małe zmiany mogą prowadzić do ogromnych korzyści zdrowotnych.
Niestety, problem metali ciężkich dotyczy nie tylko zbóż i wypełnień dentystycznych, ale także wody pitnej i jedzenia z puszek. Metale takie jak ołów czy aluminium mogą przenikać do naszej diety, prowadząc do kumulacji toksyn w organizmie. Woda pitna, zwłaszcza ta z kranu, często jest zanieczyszczona metalami ciężkimi, co może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Z kolei aluminium z puszek może przenikać do jedzenia, co stanowi dodatkowe zagrożenie.
Pewnego razu, podczas jednego z moich wykładów, jeden z uczestników opowiedział mi, jak jego dziadek zawsze gotował wodę z kranu przed jej spożyciem, mówiąc, że to najlepszy sposób na usunięcie „wszystkiego, co złe”. W tamtych czasach nie wiedział, jak bardzo miał rację, chociaż jego metoda nie była idealna. Dziś wiemy, że filtry do wody są bardziej skuteczne, ale tradycyjna mądrość nadal ma swoje miejsce.
Z mojej praktyki wynika, że istnieje silna korelacja między obecnością metali ciężkich w organizmach pacjentów a rozwojem nowotworów. Metale ciężkie mogą działać jako kancerogeny, uszkadzając DNA i powodując niekontrolowany wzrost komórek. Przykłady moich pacjentów pokazują, że eliminacja tych metali z organizmu i unikanie ich w diecie może prowadzić do znaczącej poprawy zdrowia i wydłużenia życia.
Praca z pacjentami z chorobami nowotworowymi jest ogromnym wyzwaniem, ale także źródłem satysfakcji. Każdy przypadek jest inny, ale wspólnym mianownikiem wielu z nich jest obecność metali ciężkich w organizmie. Dzięki mojemu doświadczeniu i wiedzy, mogę skutecznie pomagać pacjentom w walce z nowotworami, poprawiając jakość ich życia i przedłużając je. Metale ciężkie są ukrytymi wrogami, ale z odpowiednią diagnostyką i terapią można je pokonać.
Oskar Dorosz, naturopata, autor Magazynu „Natura&Zdrowie” i naturazdrowie.com
Redaktor prowadzący, dziennikarka tematyki zdrowia, uroda i wellness.