Anna Kosmala
10/12/2024
Biuro Reklamy Sylwia Wilczyńska Magazyn “Natura&Zdrowie”, oraz Portal "NaturaZdrowie.com" Email: reklama@naturazdrowie.com Redakcja portalu: Redaktor prowadząca: Katarzyna Melihar Email: portal@naturazdrowie.com Redaktor: dr Małgorzata Musioł Email: redakcja@naturazdrowie.com
Anna Kosmala jest naturoterapeutą od ponad 25 lat – ma bogate doświadczenie i wiedzę w zakresie różnych metod naturalnego wspierania zdrowia. Opowie nam o tajnikach Ajurwedy i o tym, co inspirowało ją przez całe życie, szczególnie w jej pracy naturopaty.
Pasję do ziół odkryłam, gdy moje dzieci potrzebowały pomocy z powodu problemów zdrowotnych. Przypomniałam sobie, że moja mama leczyła nas w domu rodzinnym na Ukrainie, skąd pochodzę, ziołami. Wówczas zaczęłam się dokształcać w obszarach niezwiązanych z moim wykształceniem, by ostatecznie porzucić zawód chemika i zająć się obszarem zdrowia. Parę dobrych lat zajęło mi przebranżowienie się, zanim mogłam samodzielnie pomagać innym w odzyskiwaniu zdrowia. Zdobyłam wiedzę z zakresu ziołolecznictwa, dietetyki, Ajurwedy, szeroko pojętej psychologii. Dzięki tym wszystkim dziedzinom doradzam dziś pełniej swoim klientom, jak najkorzystniej powinni funkcjonować w swoich indywidualnych uwarunkowaniach i potrzebach. Nade wszystko upodobałam sobie Ajurwedę, ponieważ jest systemem wiedzy, która spogląda na człowieka całościowo, a to podejście jest dla mnie fundamentalne. Jako naturopata preferuję podeście holistyczne. Co do ziół, uwielbiam zioła i zawsze je stosuję. Wspaniale uzupełniają się z Ajurwedą, choć to oczywiście nie jedyny powód, dla którego je cenię. Powinniśmy zawsze sięgać po zioła, które rosną wokół nas. Mamy 5 ziół, rosnących na naszych polskich łąkach.
Genialny jest krwawnik, pokrzywa jako królowa ziół, mięta, dziurawiec, nawłoć, a także liście brzozy, liście orzecha włoskiego, liście borówki, malin. Powinniśmy czuć się szczęściarzami, ziół mamy pod dostatkiem i na wszystkie dolegliwości, natura hojnie nas obdarzyła. Polska i Ukraina nie różnią się niczym pod tym względem. To ta sama rodzina roślin leczniczych. Zioła potrafią nas zaskoczyć, taka melisa, np. uchodząca za zioło poprawiające stan naszej psychiki, ma także działanie przeciwzapalne, czego powszechnie sobie nie uświadamiamy. To samo z dziurawcem, nie tylko znakomicie poprawia nam nastrój, ale genialnie pomaga przy regeneracji wątroby.
Zioła mają najlepsze działanie, gdy łączymy je ze sobą. Według zaleceń Klimuszki powinny to być zestawy nieparzyste, mieszanka złożona z 7, 9, 11 ziół itd. Na jesienne słoty polecam mieszankę, w której powinny znaleźć się: melisa, pokrzywa, lawenda, dziurawiec. Odrobina nawłoci, krwawnika, dzikiej róży. Warto dodać owoc rokitnika i głóg, którego mamy w obfitości na polach w porze kwitnienia. Głóg jest dostępny w formie sproszkowanej, dotyczy to zarówno owoców, jak i kwiatów. Tak zapewnimy sobie odpowiednią dawkę witaminy C.
Jeżeli mamy ochotę i czas na samodzielne zbieranie ziół, musimy je wysuszyć najlepiej na słońcu. Kiedy zbliża się dla kobiet okres menopauzy, doskonałe są dla nas herbaty z szałwii, czerwonej koniczny, niepokalanka, by wszystko doskonale wyregulować w organizmie. Obok ziół bogactwem naszych łąk i lasów są grzyby. Mają mnóstwo aminokwasów. Są bardzo zdrowe i nieprawdą jest to, że są ciężkostrawne. Jeżeli zjemy faktycznie same grzyby, a nie ogromną ilość cebuli i śmietany przy okazji, naszej wątrobie nie zaszkodzą. Grzyby lekko podsmażone z dużą ilością przypraw to samo zdrowie i wartości odżywcze. Genialne są boczniaki i ciemne pieczarki, uwielbiam je. Pieczarki zawierają mnóstwo mikroelementów. Nie wspomnę o grzybach przeciwzapalnych, antynowotworowych, jak cordyceps i reishi. W Polsce mamy własny cordyceps, jest niepozorny w wyglądzie, brzydki, nie każdy potrafi go znaleźć. Ale rośnie i u nas. Mamy też przecudowną soplówkę – grzyb uodparniający. Można go dodawać w postaci sproszkowanej do wielu potraw, nawet do kawy.
Staram się być wiarygodna. To, co polecam swoim klientom, sama stosuję w swoim życiu prywatnie. Wszystko ma swoje odzwierciedlenie w moim życiu. Dbam o siebie i to przekłada się na to, jak się czuję, jak funkcjonuję i wyglądam. Mam dziś 58 lat i nie ma przede mną rzeczy niemożliwych do wykonania. Cały czas wspinam się w górę i pokonuję swoje słabości. Do tego mam sporo życiowej energii i uczucie zadowolenia ze wszystkiego, co robię. W okresie pandemii nie zachorowałam ani razu, pomimo wzmożonego kontaktu z osobami chorymi w zielarni, którą prowadzę. Dbam o dobrą suplementację i określony harmonogram dnia. Pamiętam o zegarze biologicznym i respektując jego prawa, kładę się spać bardzo wcześnie i bardzo wcześnie wstaję. Zasypiam regularnie o tej samej porze, bez względu na porę roku jest to godzina 21.00. Dzięki temu wstaję wypoczęta już o 5 rano. Gdy żyje się w zgodzie z naturą, to jest się zdrowym. To cała tajemnica i sekret dostępny każdemu. Jako konstytucja typu Pitta, nie potrzebuję wielu godzin snu, jestem szybka, szybko działam i szybko się wysypiam. Ale dbam o dobry jakościowo sen. Zawsze kładę się spać przed 22.00. Według Ajurwedy w stan snu powinniśmy zapadać najpóźniej o godzinie 22.00. Uwielbiam wstawać wraz ze słońcem, poza tym regularnie medytuję.
Każdy poranek zaczynam od wyrażenia wdzięczności za to, co mam i od szklanki ciepłej wody. Sączę wodę małymi łykami, to także moja rutynowa czynność. Spoglądam w lustro i uśmiecham się do siebie, przy jednoczesnym wykonywaniu masażu uszu i głowy, oklepywaniu całego ciała tak, jak robią to Chińczycy. Gimnastykuję się. Jako instruktorka jogi dzień zaczynam od ćwiczeń jogi lub biegania. Bieganie wdrożyłam w swój styl życia 10 lat temu. Mimo dwóch śrub w kolanie uprawiam sporty i dobrze się z tym czuję. Wbrew obiekcjom lekarzy, którzy autorytatywnie stwierdzili, że już nigdy nie będę w stanie uprawiać jakiegokolwiek sportu. Jestem bardzo uparta. Trzy razy do roku odwiedzam czarne trasy narciarskie i po nich zjeżdżam. Kiedyś paraliżował mnie lęk wysokości, ale od 40. roku życia przełamuję tę blokadę, jak widać skutecznie. Lubię pływać na desce windsurfingowej i schodzę na duże głębokości, aby nurkować. Mimo swoich lat prowadzę bardzo aktywny tryb życia, uśmiecham się, jestem zadowolona i spełniona, wysportowana i zdrowa. Swoją znakomitą kondycję zawdzięczam także kuchni, którą prowadzę. Jem dużo warzyw i orzechów, jaja i sporadycznie ryby. Na moim talerzu codziennie pojawia się kasza. Kasze mamy genialne. Kasza gryczana, jęczmienna. Są zdrowe i pożywne. Powinniśmy o nich pamiętać i jadać jak najczęściej. Nie jadam mięsa. Spożywam dużo surowych i gotowanych dań, w zależności od pory roku. Służą mi te obydwa sposoby jedzenia, dostosowane do potrzeb Pitty. Ważne, by było w nich dużo warzyw i owoców. Gdy wchodzimy w okres wilgoci, jak głosi Ajurweda, a więc w porę jesienno-zimową, powinniśmy zastąpić surowiznę ciepłym i rozgrzewającym jedzeniem. Sięgam wówczas po gotowane jedzenie i przyprawy, które dodają mu ognia, takie jak: imbir, kardamon, rozmaryn i im podobne. Od godziny 20.00 wieczorem relaksuję się i poświęcam czas wyłącznie sobie. Czytam książki, piję pyszne, ulubione herbaty, wdycham olejki eteryczne. Rytm dnia pomiędzy 5 rano i 21.00 to perfekcyjnie dostosowany do potrzeb organizmu czas, który przynosi same profity i korzyści zdrowotne.
To taki wzruszający audiobook rodzinny. Powstał z inspiracji moich blogerek na Instagramie, które prosiły o różne przepisy. Jest wegański, bo moi synowie są weganami, nasiąkli moimi poglądami i wybrali tę właśnie drogę. Audiobook powstawał dzięki kreacji mojej i mojego młodszego syna Maćka. Gotowaliśmy wspólnie i całą rodziną degustowaliśmy wymyślane przez nas dania, w degustacji uczestniczył także drugi syn i synowa. To był bardzo przyjemny i piękny projekt integrujący całą naszą rodzinę. Nasze rodzinne dziecko. Łącznie powstało ponad pięćdziesiąt oryginalnych przepisów wegańskich. Zależy mi na tym, aby e-book mógł trafić do każdego, kto chce się zdrowo i wartościowo odżywiać. Dlatego jego cena jest również bardzo przystępna. Od 40. roku życia nie powinniśmy jadać nabiału. Nabiał, a właściwie „pseudonabiał” nam nie służy. Zatyka nasze żyły i tętnie. I to jest kolejny, bardzo poważny powód, dla którego powinniśmy skłaniać się ku diecie warzywno-owocowej. O niechlubnej roli nabiału po czterdziestce głośno się nie mówi. Choć badania naukowe potwierdzają to wprost i dobitnie. W nabiale jest za dużo kazeiny, a to pożywka dla kandydozy. Przez wiele lat nie jadałam, solidarnie z moimi synami, nabiału. Ale weszłam w okres, w którym potrzebuję wapnia, więc sięgam po jaja i sporadycznie po ryby.
Przy usuwaniu pasożytów musimy zadbać o kilka spraw. Najpierw oczyścić jelita i wzmocnić wątrobę. Podać zioła na regenerację wątroby, a następnie w to miejsce wprowadzić chlorofil. Dopiero w dalszym etapie wdrażamy zioła usuwające pasożyty z organizmu. Nie uwzględniając tej kolejności, możemy sobie bardziej zaszkodzić niż pomóc. Pasożyty będą się bronić, wydzielając mnóstwo toksyn. Jeżeli postąpimy nierozważnie, zatrujemy cały organizm. Dostępny jest enterożel, czyli żel usuwający w szybkim tempie nagromadzone toksyny. Jest bardzo wskazany przy likwidowaniu pasożytów, których mamy bez liku w całym organizmie. Sięgamy po określone zioła, ale także możemy się wesprzeć przyprawami, taki jest np. goździk, i dobrej jakości olejkami eterycznymi. Osobiście wspieram się olejkami do Terra. Olejek z oregano jest genialny na pasożyty. Powinno się go przyjmować małymi porcjami, po kropli razem z miodem jako nośnikiem. Jedną kropelkę olejku na jedną łyżeczkę miodu przyjmuje się przez 7 dni. Następnie koniecznie robimy przerwę. W takim cyklu kurację powtarzamy trzy razy. Abyśmy osiągnęli efekty, musimy użyć olejku najwyższej jakości. Toksyny pochodzące od pasożytów są dla nas bardzo niebezpieczne. Glista ludzka gromadzi w sobie dużo metali ciężkich, nim ją usuniemy, przy nieodpowiednim postepowaniu zdąży zatruć nam cały organizm. Z mojego punktu widzenia powinniśmy usuwać pasożyty wtedy, gdy czujemy się źle. Nasz organizm potrafi żyć w doskonałej symbiozie z wieloma pasożytami bez szkody dla siebie.
Dotyk dla naszego ciała jest bardzo ważny. Wszystko, czym dotykamy ciała, ma swoje oddziaływanie fizyczne i psychiczne. Kamień Gua Sha jest genialnym narzędziem do masażu, który wykonujemy sami dla siebie. Wymaga jednak odpowiedniej cery. Skóra naczyniowa lub z trądzikiem nie będzie dla niego wskazana. Kamieniem masujemy twarz. Osobiście nakładam najpierw na twarz podkład w postaci hydrolatu lub toniku. To może być hydrolat rumiankowy, szałwiowy, aloesowy lub tonik z kolagenem. Kiedy twarz jest odpowiednio nawilżona, przystępuję do masażu. Kamień Gua Sha niweluje zmarszczki i doskonale relaksuje mięśnie. Codziennie masuję twarz rękami lub kamieniem i dlatego, że żyję zdrowo, moja jest ona pozbawiona zmarszczek. Oklepuję twarz, wmasowuję w nią oleje. Idealny jest dla mnie marokański olej z opuncji figowej, ale uwaga, musi być oryginalny. Drugi w kolejności jest olej arganowy. Tu znów kłania się Ajurweda. W zależności od tego, czy jesteśmy Vatta, Pitta czy Kaffa, dobieramy odpowiedni dla siebie olej i smarujemy nim regularnie ciało. To może być nasz rutynowy zabieg przed kąpielą. Ajurweda zaleca, aby olejować ciało, nic tak nas nie wycisza i odpowiednio nie relaksuje jak właśnie olejowanie.
Wmasowujmy olej w głowę i ciało. Oleje dobrane do ciała to magia. Masowanie ciała własnymi rękami przy zastosowaniu oleju daje niesamowite efekty. My cały czas nie zdajemy sobie sprawy, jak ważny jest dla nas dotyk. Nawet gdy nie ma przy nas drugiej, bliskiej osoby, możemy zaoferować sobie dotyk własny i czerpać z niego korzyści zdrowotne. Gdy taki odprężający zabieg wykonamy przed snem, możemy być pewni, że zaśniemy bez trudu i zagwarantujemy sobie znakomity wypoczynek. Sen będzie głęboki i zdrowy. Dla osób Vatta polecam gorący olej sezamowy, który silnie rozgrzewa i nawilża. Pitta może stosować olej z oliwek i olej sezamowy. Doskonały będzie dla niej olej kokosowy, który ma działanie lekko wychładzające. Kaffa podobnie, może sięgać po oliwę z oliwek. Ale, podobnie jak Vatta, doświadcza często uczucia zimna, więc oleje rozgrzewające są korzystne i dla niej. Stosuję w swoim życiu wszystkie zasady Ajurwedy i polecam je innym. Styl życia oparty na zasadach Ajurwedy, dostosowany do konstytucji ciała, przynosi efekty, których się nie spodziewamy. Ciepła woda do picia, wczesne kładzenie się spać, ćwiczenia i aktywność fizyczna, dbałość o własną masę mięśniową, jedzenie żywności, która skorelowana jest z naszym konstytucyjnym ja i potrzebami organizmu – to wszystko uruchamia magię i otwiera drzwi prowadzące do dobrostanu na wszystkich poziomach. Zaczynamy doceniać każdą chwilę naszego życia, cieszyć się życiem, żyć w sposób pełny i świadomy. Do tego dołączyłabym swoje motto życiowe, które brzmi: „Nigdy się nie poddawaj”. Takiej filozofii życia nauczyła mnie moja mama. Bez względu na to, co się wydarza, powinniśmy iść konsekwentnie do przodu. Wytrwać mimo trudów i przeciwności losu. Taką dewizą kierowałam się w 1991 roku, przyjeżdżając samodzielnie do Polski z małym dzieckiem. Zrealizowałam wszystko, co było dla mnie ważne. I nadal to robię. Nasze zaangażowanie w życie, chęć do wstawania i realizowania swoich celów ma swoje zakorzenienie w tym, jak żyjemy. Jak się odżywiamy, czy wysypiamy się odpowiednią ilość godzin, czy jemy zdrowo, odpowiednio się suplementujemy, stosujemy potrzebne nam zioła, dbamy o ruch i wypoczynek, uprawiamy sport. To wszystko składa się na całokształt tego, jak wyglądamy i jak się czujemy. Nasza kondycja psychiczna, stan umysłu i emocje nie są odseparowane od tego, co jemy i jak żyjemy każdego dnia. I tego uczy nas przede wszystkim Ajurweda – system filozoficzny party na całościowym postrzeganiu siebie, harmonijnym zespoleniu ciała, umysłu i duszy. Dla własnego dobrostanu, po godzinie 20.00 powinniśmy być jak najdalej od światła niebieskiego.
Nie mam w swoim domu ani telewizora, ani radia. Dawno się z tymi urządzeniami, a raczej nośnikami informacji rozstałam. Co robię, kiedy inni oglądają telewizję? Słucham mantr, muzyki klasycznej, dźwięków, które mają dobre i wysokie wibracje. Harmonizują moje ciało i umysł. Sprawiają, że czuję się dobrze. Mam pogodny nastrój i świetne samopoczucie. Gdy po przyjeździe do Polski wszystko układało się źle, poszłam na kurs Silvy i Reiki, poznałam mantry i od tamtej pory je stosuję. Muzyka klasyczna jest balsamem na moją duszę. To samo możemy powiedzieć o dźwiękach natury, śpiewie ptaków, szumie wodospadu czy morza. To te wibracje, dające zdrowie, powinny nas otaczać. To są dla mnie remedia na wyciszenie. Na dodatnie sobie energii stosuję pranayamy. Lepsza od aspiryny jest dla mnie biała zapalona świeca i wpatrywanie się w nią przez 10 minut. Aby całkowicie oczyścić umysł, ciało i duszę, wystarczy spojrzeć na rośliny, które rosną za oknem, lub wyjść na niedługi spacer na łono natury. Często korzystam także z sauny. Ajurweda różnicuje saunę dla określonych konstytucji. Sauna sucha jest polecana osobom, którym jest stale gorąco, a mokra dla tych, którzy ustawicznie marzną. Ale to, co najbardziej wskazane, to bycie w tu i teraz. Wystarczy owinąć się w przytulny koc i posiedzieć w ciszy ze sobą. To najpiękniejsza i najprostsza terapia wyciszająca. Nigdzie nie gonić, po prostu być. Ajurweda jest genialną nauką, pomaga każdemu, kto tylko chce sobie pomóc. Wystarczy sięgnąć po starą, hinduską medycynę, bo to jest medycyna, i po prostu otworzyć się na nią i być zdrowym.
Ajurweda, którą kocham, ma te wszystkie elementy, jest systemem medycyny i opiera się na naturalnym podejściu do pacjenta. Spaja medycynę naturalną z medycyną sensu stricte. I taki też zauważam zwrot w obrębie medycyny holistycznej, medycyna zaczęła zauważać i być może rozumieć, że odcinanie się od tego, co naturalne, nie zawsze jest słuszne. Medycyna naturalna pięknie uzupełnia medycynę klasyczną i ta droga jest słuszna. Zmierzamy w tym kierunku coraz bardziej i to jest pokrzepiające.
Rozmawiała: dr Małgorzata Musioł
Pani Anna zaprasza do kontaktu poprzez swoją stronę www.ziolazycia.com oraz do zielarni i gabinetu, które prowadzi w Łodzi.
Z wykształcenia jest magistrem chemii i psychologiem. Od wielu lat zajmuje się naturoterapią, dbając o dobrostan ciała, umysłu i duszy w rozumieniu Ajurwedy. Jest m.in. instruktorką jogi i propagatorką starożytnej medycyny Ajurwedy. Prowadzi konsultacje z Ajurwedy, dobiera zioła, prowadząc zielarnię Zioła Życia. Ruch i zdrowe odżywianie to jej pasja i sposób na życie.