Katarzyna Melihar
15/09/2025
Chłoniak grudkowy (FL, follicular lymphoma) to drugi najczęstszy nowotwór układu chłonnego w Polsce, który rozwija się powoli i przez długi czas może nie dawać objawów. W wielu przypadkach choroba rozpoznawana jest dopiero w zaawansowanym stadium, gdy powiększone węzły chłonne osiągają znaczne rozmiary. Rocznie diagnozuje się niemal 600 nowych przypadków, a większość pacjentów ma ponad 60 lat.
Mimo postępującego rozwoju terapii onkologicznych, leczenie chłoniaka grudkowego nadal wiąże się z wieloma wyzwaniami. Choroba najczęściej wymaga wielu linii leczenia, a odpowiedź na standardową immunochemioterapię nie zawsze jest trwała. Szczególnie trudna jest sytuacja pacjentów, u których dochodzi do progresji w ciągu 24 miesięcy od rozpoczęcia pierwszej linii leczenia – osoby te mają znacznie gorsze rokowanie i ograniczone możliwości terapeutyczne.
W ostatnich latach nastąpił przełom w leczeniu nawrotowego lub opornego chłoniaka grudkowego dzięki nowym terapiom angażującym układ odpornościowy pacjenta. Ich działanie polega na bezpośrednim skierowaniu limfocytów T przeciwko komórkom nowotworowym.
– Jednym z przedstawicieli tej grupy leków jest pierwsze podskórne przeciwciało bispecyficzne, które w dalszych etapach leczenia można podawać w warunkach ambulatoryjnych. Lek ten jest wskazany dla pacjentów z nawrotowym lub opornym na leczenie chłoniakiem grudkowym po co najmniej dwóch liniach leczenia ogólnoustrojowego. Jeżeli możemy podać leczenie w poradni, zamiast hospitalizować chorego i angażować całą infrastrukturę szpitalną, to jest to niewątpliwa korzyść dla systemu – mówi prof. Krzysztof Giannopoulos, prezes Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów.
– Obecnie refundowane terapie w trzeciej i kolejnych liniach leczenia chłoniaka grudkowego wiążą się z koniecznością dożylnych wlewów i hospitalizacji, co jest obciążające zarówno dla pacjentów, jak i dla systemu opieki zdrowotnej. Leczenie podskórne, możliwe do realizacji w trybie ambulatoryjnym, może znacząco poprawić jakość życia pacjenta i jednocześnie odciążyć placówki medyczne. Podskórna forma podania leku to krótszy czas wizyty, ograniczenie zużycia zasobów medycznych i materiałów jednorazowych, mniejsze obciążenie kadry oraz zwiększenie dostępności łóżek szpitalnych. Dla pacjentów to również mniej stresu, mniej inwazyjna procedura i większa wygoda – co ma szczególne znaczenie w kolejnych liniach leczenia, gdy żyły są trudniej dostępne do wkłucia. Dziś refundowany dostęp do takich form leczenia to jedna z najważniejszych niezaspokojonych potrzeb – zwraca uwagę Łukasz Rokicki Prezes Fundacji Carita. Oczekiwania pacjentów w ostatnich latach wyraźnie się zmieniły. Jeszcze kilkanaście lat temu priorytetem była po prostu skuteczność terapii – wydłużenie życia. Dziś pacjenci coraz częściej mówią: „chcę żyć dłużej, ale chcę też żyć normalnie”. To oznacza większe oczekiwania wobec jakości opieki, komfortu leczenia i tego, by choroba nie definiowała całego ich życia – dodaje.
W dobie rosnących potrzeb zdrowotnych starzejącego się społeczeństwa i ograniczonych zasobów systemu ochrony zdrowia, wdrażanie mniej obciążających, ambulatoryjnych form leczenia staje się koniecznością. Terapie podskórne wpisują się w ten kierunek, łącząc wysoką skuteczność kliniczną z wygodą i bezpieczeństwem dla pacjentów oraz efektywnością organizacyjną dla placówek. Wprowadzenie takich rozwiązań do refundacji to krok nie tylko w stronę poprawy jakości życia chorych, ale także realna szansa na bardziej zrównoważone zarządzanie zasobami w systemie opieki zdrowotnej.
Źródło: Informacja Prasowa
Redaktor prowadzący, dziennikarka tematyki zdrowia, uroda i wellness.