Małgorzata Leśnikowska
04/01/2023
Wielbiciele cytryny stanowią większość społeczeństwa w naszym kraju, dlatego zachęcam do przeczytania poniższego tekstu i zmiany swoich niektórych przyzwyczajeń.
Zacznijmy od tego, że witamina C należy do ścisłego panteonu witamin niezbędnych do życia. Występuje powszechnie w żywności naturalnej i jest jedyną, której nie da rady przedawkować, gdyż jej nadmiar jest wydalany z moczem. Jest to też jedyna witamina, której organizm nie magazynuje. Można stwierdzić, że witamina C jest w pierwszej kolejności witaminą urodową, a w drugiej – wzmacniającą naszą odporność na wirusy, bakterie i zakażenia. Dodatkowo intensywnie spowalnia ona procesy starzenia się skóry poprzez wymuszanie produkcji kolagenu, niszczy wolne rodniki, chroni nasze zęby i dziąsła oraz ogranicza namnażanie wirusów.
Na co należy zwrócić uwagę w kontekście dawkowania i przyswajania? Jedyna przyswajalna w pełni forma witaminy C to ta pochodzenia naturalnego: z dzikiej róży, echinacei, pigwy, czeremchy i czarnego bzu. Są to najlepsze źródła tej witaminy.
Z wielu powodów. Pierwszy to taki, że nie pochodzi z naszego regionu – do Polski przywożony jest niedojrzały owoc przesycony chemią, by przetrwał podróż. Drugi – nasza tradycja każe nam jesienią i zimą spożywać ją na wzmocnienie i dodawać do herbaty. Tylko jaki w tym jest sens, gdy zdamy sobie sprawę, że witamina C ginie w 60 stopniach Celsjusza? Jakby tego było mało, większość z nas wrzuca cytrynę do herbaty ze skórką, a pod wpływem gorąca z tej skórki wydzielają się niekorzystne dla nas substancje. Kluczowym zaś jest fakt, iż cytryna ma tylko znikomy ułamek witamin, o jakie jest podejrzewana, w porównaniu do dzikiej róży czy czarnego bzu.
Przede wszystkim pigwa i dzika róża. Plastry pigwy wekujemy w słoiczkach i wrzucamy do herbaty. Z kwiatów i owoców dzikiej róży oraz czarnego bzu robimy najczęściej syropy. Jest jeszcze cudowna czeremcha, najbogatsze źródło witaminy C, której suszone owoce wrzucamy do herbat i duszonego mięsa. Ciekawostką jest, że zaledwie trzy owoce czeremchy (te małe, czarne kulki) stanowią dzienne zapotrzebowanie na witaminę C, a ze wszystkich technik konserwujących najłatwiejsze jest suszenie i niszczy najmniej cennych związków.
Równie zdrowe są świeże i suszone owoce dzikiej róży (pomarszczonej, głogowej i bławatkowej).
Niewiele mówi się obecnie o dereniu jadalnym, który kiedyś rósł przy każdym dworze, by jesienią dać owoce na dereniówkę. Same owoce są bardzo smaczne, a w małej garści owoców jest tyle witaminy C, co aż w czterech cytrynach.
Zerknijmy na zestawienie zawartości witaminy C:
Czeremcha –1800 mg
Dzika róża – 1200–3000 mg (w zależności od odmiany)
Rokitnik – 1100 mg
Dereń – 200 mg
Porzeczka czarna – 183 mg
Natka pietruszki – 178 mg
Papryka czerwona – 144 mg
Chrzan – 114 mg
Kalafior – 69 mg (surowy)
Cytryny – 53 mg
Jak widać, cytryna jest właściwie jedną wielką popkulturową mitologią, bo więcej witaminy C ma nawet kalafior.
Przeczytaj także: Szybki i zdrowy lunch box dla dzieci
Bibliografia
https://ncez.pzh.gov.pl/abc–zywienia/czy–cytrusy–to–glowne–zrodlo–witaminy–c/
https://kuchnia.wp.pl/10–roslin–ktore–maja–najwiecej–witaminy–c–6054629695722113g