Kontakt

Biuro Reklamy Sylwia Wilczyńska
Magazyn “Natura&Zdrowie”, oraz Portal "NaturaZdrowie.com"
Email: reklama@naturazdrowie.com

Redakcja portalu:
Redaktor prowadząca:
Katarzyna Melihar
Email: portal@naturazdrowie.com
Redaktor:
dr Małgorzata Musioł
Email: redakcja@naturazdrowie.com

Katarzyna Melihar 19/09/2023

Otyłość została wpisana przez WHO na listę chorób już prawie 60 lat temu: w ICD-10 widnieje pod kodem E66. Dlaczego mimo to, tak trudno nam zaakceptować fakt, że ktoś mierzy się z chorobą, a nie z defektem wyglądu?

Ciągle zbyt mało osób wie, że otyłość to choroba. Choroba nawrotowa, z niezwykle długą listą powikłań (ponad 200). W jej trakcie dochodzi do zmian epigenetycznych, powstaje oporność w naturalnych procesach metabolicznych i często nie da się określić jej patogenezy. To w dużym skrócie znaczy, że otyłość to nie jest to wybór ani wina chorego. Ta choroba istotnie zmienia natomiast wygląd i przyjęło się, że jest pewnego rodzaju defektem wynikającym z zaniedbań osoby chorującej. Tymczasem wielu chorych odżywia się zdrowo, są aktywni fizycznie, a mimo to spadek masy ciała nie jest widoczny, choć robią wszystko, co samodzielnie mogą. Dlatego tu potrzeba wsparcia ze strony lekarza i zrozumienia ze strony społeczeństwa komentuje prof. dr hab. n. med. Paweł Bogdański, Prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.

#fatshamingworks – krzywdzący hasztag

Social media to jedna z przestrzeni, gdzie najczęściej dochodzi do obrażania i deprecjonowania osób chorych na otyłość. Jak mówią najnowsze badania, właśnie tam niemal połowa Polaków (48%)[1] dostrzega upokarzanie i zawstydzanie innych z powodu wyższej masy ciała. To zjawisko tzw. fatshamingu. W social mediach ewoluuje ono niepokojąco szybko, a niedawno przybrało formę hasztagu #fatshamingworks. Użytkownicy umieszczają go pod zdjęciami i filmami osób, które poprzez upokorzenie chcą „zmobilizować” do utraty kilogramów. Nie wnikając w przyczyny choroby, argumentują, że uświadomienie komuś „że się zaniedbał” sprawi, że „weźmie się za siebie”. Współczesna nauka obala ten mit: ten hasztag to niezwykle szkodliwy trend, który dyskryminuje chorych… i jeszcze bardziej pogłębia społeczny problem otyłości.

Hasztagi to wygodne narzędzia, dzięki którym możemy kategoryzować informacje w mediach społecznościowych. Niestety właśnie tę wygodną funkcję wykorzystują hejterzy do stygmatyzowania chorych na otyłość, dosłownie „przyklejając” im krzywdzącą etykietę #fatshmaingworks. Wystarczy, że ktoś jednorazowo użył go pod czyimś zdjęciem lub filmem w komentarzu i łatwo dotrzemy do całego profilu. Tak osoby, które padły ofiarą jednego hejtera, łatwo mogą pojawić się w wyszukiwarce kolejnego. To spirala, która potrafi błyskawicznie się nakręcić:

Głośno należy powiedzieć, że osoby stosujące ten hasztag, tworzą w social mediach systemową formę przemocy wobec chorych. Powodów takiego działania może być kilka: agresja powoduje u napastnika pożądane emocje: poczucie przejęcia kontroli, wyższości. To próba „ukarania” osób i grup, które uważa za gorsze. Tymczasem otyłości często towarzyszy depresja czy zaburzenia lękowe. Fatshaming jeszcze nikogo nie wyleczył z otyłości. Z powodu stygmatyzacji chorzy natomiast izolują się, zamykają w domach i porzucają lub w ogóle nie podejmują próby diagnostyki i ewentualnego leczenia. I to jest realny skutek takich ataków podkreśla Adrianna Sobol, psycholog, ekspertka współtworząca opracowanie „Jak wspierająco mówić o chorobie otyłościowej”.

Bywa też, że hasztagiem #fatshamingworks oznaczają swoje treści sami chorzy, prezentując przy tym efekty utraty masy ciała i zdjęcia „przed” i „po” jako dowód, że fatshaming faktycznie działa:

To bardzo niebezpieczne. Motywacja do zmiany powinna być pozytywna, a tu mamy dorozumiany komunikat: „nienawidziłem siebie, kiedy ważyłem więcej, ośmieszam to, jaki byłem”. W trudniejszym momencie, jeśli kilogramy powrócą, chory może mocno identyfikować się z piętnem, które sam na siebie nałożył. Strach przed powrotem do poprzedniej masy ciała powoduje podwyższony poziom stresu, czyli wydzielanie kortyzolu, a to pobudza apetyt.. Długotrwały fatshaming, także ten stosowany wobec samego siebie, może stać się podłożem zaburzeń poznawczych, którymi chory posługuje się wobec obrazu własnego ciała, a wtedy skuteczna walka o zdrowie staje się jeszcze trudniejsza dodaje Adrianna Sobol.

Jak bronić się przed fatshamingiem?

Co można zrobić, gdy doświadcza się fatshamingu w social mediach?

  • zgłaszanie niedozwolonych treści: wszystkie platformy społecznościowe w regulaminach mają zdefiniowaną „mowę nienawiści”. Treści obraźliwe i dyskryminujące można zgłaszać specjalnymi przyciskami. Jeśli to działania w obrębie grup czy forów, warto to zgłosić również administratorom.Często na hejtera są nakładane określone sankcje. Z poziomu swojego konta zablokujmy użytkownika, aby uniemożliwić mu także wysyłanie wiadomości prywatnych.
  • wzmacnianie swojej samooceny: staraj się rzadziej oceniać swoje ciało. W social mediach otaczaj się treściami, które nie atakują Twojego poczucia własnej wartości.
  • w razie potrzeby skorzystanie z pomocy prawnej: jeśli obraźliwe komentarze czy wiadomości przybierają formę ustawicznego nękania i prześladowania lub pojawiają się groźby karalne, nie wahajmy się zasięgnąć porady prawnej.

Więcej o skutkach fatshamingu oraz o innych uprzedzeniach, z którymi mierzą się osoby chore na otyłość, można przeczytać w opracowaniu „Jak wspierająco mówić o chorobie otyłościowej. Praktyczny słownik”, które jest dostępne tu: https://ootylosci.pl/slownik-otylosci/

Źródło: materiały prasowe


[1] Dane pochodzą z badania zrealizowanego w dniach 23–29.05.2023 roku, na zlecenie Novo Nordisk. Pełne wyniki badania zamieszczono w opracowaniu „Jak wspierająco mówić o chorobie otyłościowej. Praktyczny słownik”.

Katarzyna Melihar

Redaktor prowadzący, dziennikarka tematyki zdrowia, uroda i wellness.