Kontakt

Biuro Reklamy Sylwia Wilczyńska
Magazyn “Natura&Zdrowie”, oraz Portal "NaturaZdrowie.com"
Email: reklama@naturazdrowie.com

Redakcja portalu:
Redaktor prowadząca:
Katarzyna Melihar
Email: portal@naturazdrowie.com
Redaktor:
dr Małgorzata Musioł
Email: redakcja@naturazdrowie.com

Małgorzata Musioł 09/07/2024

Liczy się wewnętrzna świadomość w procesie leczenia

Z reguły nie zastanawiamy się nad tym czy dana terapia koresponduje z pacjentem z uwagi na jego kulturowe uwarunkowania i pochodzenie, a okazuje się, że takie zależności istnieją. Terapeuta „może pomóc” pacjentowi w procesie powrotu do zdrowia poprzez dobór odpowiedniej terapii, w rzeczywistości każdy z nas uzdrawia się sam poprzez pracę nad swoim wnętrzem. Nie bagatelizujmy potęgi, która tkwi w nas samych. To nie ilość przeprowadzanych terapii determinuje stan zdrowia człowieka, lecz wewnętrzna świadomość nas samych. O aktualnych trendach medycyny oraz specyfice pracy naturopaty w Wielkiej Brytanii rozmawiamy z dr Aurelą Dakterą, pracującą na co dzień na Wyspach.

Czym kieruje się Pani w pracy terapeutycznej, którą wykonuje Pani od wielu lat? Specjalizuje się Pani w różnych formach terapii i podejściu do zdrowia.

Pragnę podkreślić, że moja praca jest dla mnie przede wszystkim pasją, która dostarcza mi energii do działania w obszarze, który kocham. To, kim jestem dzisiaj i jak postrzegam świat oraz działam, jest owocem moich doświadczeń w pracy z ludźmi oraz silnej, inspirującej energii, która czasem pcha mnie w niespodziewanych kierunkach. Nauczyłam się słuchać tej energii i czerpać z niej siłę. W mojej praktyce wykorzystuję różnorodne metody, które stopniowo kształtowały się wraz z rozwojem mojej działalności. Jest to swoisty nurt mojego rozwoju osobistego, pozwalający mi działać na wielu płaszczyznach, zależnie od stopnia otwartości osoby, z którą pracuję. Początkowo skupiałam się na podejściu typowo fizycznym, opartym na koncepcji medycyny funkcjonalnej, która bazuje na zrozumieniu mechanizmów chorób i wynikach badań laboratoryjnych, stosowałam też suplementy. Bardzo szybko wdrożyłam klawiterapię, która korzysta ze stymulacji neurologicznej wraz z przypływem energii życiowej w meridianach, usuwając blokady na poziomie fizycznym i energetycznym. Z biegiem czasu uświadomiłam sobie, że potrzebuję czegoś więcej, i włączyłam w swoją praktykę elementy medycyny informacyjnej, korzystając z metody dr Josefa Jonasa, co umożliwiło działanie na znacznie głębszym poziomie, wykraczając poza samą sferę fizyczną. Kolejnym etapem było zgłębienie wiedzy z zakresu psychosomatyki, hipnoterapii, w tym protokołu Simsona oraz miękkiej regresji, co umożliwiło mi skuteczne rozwiązywanie kwestii emocjonalnych i blokujących przekonań w pracy z nałogami czy poważnymi chorobami. W dalszej mojej działalności ukończyłam wiele projektów, w tym zrobiłam doktorat z irydologii i zdecydowałam się powrócić do nauki i praktyki homeopatii, którą bardzo sobie cenię. Może się wydawać, że moja praktyka terapeutyczna obejmuje wiele różnych metod, w rzeczywistości jest to jedna spójna wewnętrzna droga, prowadząca do budowania świadomości terapeutycznej.

Czy istnieje wśród tych terapii, jedna dla Pani szczególna?

Jedną z najbardziej inspirujących filozofii, która rezonuje ze mną głęboko, jest połączenie pracy z umysłem oraz ciałem – czyli podejście Nowej Medycyny Germańskiej wraz z homeopatią czy medycyną informacyjną. Sednem tego podejścia jest przekonanie, że każda osoba posiada w sobie potencjał do uzdrowienia i transformacji, a wszystkie niezbędne zasoby do zdrowia i harmonii są już obecne w naszym wnętrzu.

To niezwykle piękna idea, która skłania do zgłębiania własnej natury, odkrywania potencjału, który tkwi w naszych umysłach, ciałach i duszach. Kiedy patrzymy na chorobę z tej perspektywy, zaczynamy dostrzegać trzy kluczowe elementy towarzyszące diagnozie: fizyczne zmiany w ciele, zmiany emocjonalne oraz reakcje w mózgu, które są widoczne w obrazie tomografii komputerowej. To spojrzenie pozwala głębiej zrozumieć naturę choroby i podejścia do niej z większą empatią i zrozumieniem. Ocena zmian w mózgu, w kontekście identyfikacji fazy konfliktu, jest niezwykle istotna, szczególnie w przypadku poważnych chorób, takich jak nowotwory. Jest to punkt wyjścia do indywidualnego podejścia w procesie zdrowienia. I w dużym uproszczeniu, w fazie aktywnej konfliktu istnieje konieczność pracy nad sobą na głębszym poziomie, aby rozwiązać konflikt emocjonalny; natomiast w fazie naprawczej, możemy skupić się na łagodzeniu objawów, zachowując pełną świadomość procesu. I tutaj emocje odgrywają kluczową rolę w procesie zdrowienia, gdyż zmiana przekonań i zachowanie wewnętrznego spokoju są kluczowe dla osiągnięcia trwałego uzdrowienia. W tym kontekście hipnoterapia, protokół Simsona i homeopatia oferują niezwykłe możliwości, przekierowując myśli i emocje na zupełnie nowe tory. Jest to podejście, które zdecydowanie różni się od podejścia systemowego, dlatego nie każdy jest gotowy na takie rozwiązania. Ważne jest, aby pamiętać, że ostateczny wybór terapii zawsze należy do chorego.

Wspomniała Pani o klawiterapii, która ma swój polski rodowód. Proszę o niej powiedzieć coś więcej.

Klawiterapia to metoda głęboko odruchowa, nieinwazyjna, skórno-wewnętrzna, która opiera się na precyzyjnej stymulacji punktów na ciele za pomocą ostrych klawików, bez naruszania naskórka. Ta terapia, choć czasem bolesna, jest skutecznym narzędziem w leczeniu różnego rodzaju problemów ortopedycznych i wielu neurologicznych, a także niektórych chorób przewlekłych z nowotworami włącznie. Z założenia stymulacja dotyczy stref aktywnych, które są zaburzone, a to zaburzenie manifestuje się bólem. Bywa zatem terapią bolesną, która czasem jest ciężka do zniesienia, gdyż czas stymulacji jest długi. Niektóre zabiegi trwają po wiele godzin.

Najczęściej usuwam tą metodą problemy neurologiczne i ortopedyczne oraz onkologiczne, bo z takimi zaburzeniami trafiają do mnie z reguły osoby decydujące się na klawiterapię. Jeśli chodzi o ortopedyczne tematy to są problemy z kręgosłupem jako przypadki zakwalifikowane do operacji, której pacjent chce uniknąć lub tzw. przypadki, którym oficjalnie nie można pomóc, a nie zostały jeszcze zakwalifikowane do zabiegu. Mieszczą się tutaj wszelkiego rodzaju wielopoziomowe przepukliny kręgosłupa, rwa kulszowa, rwa barkowa, kręgozmyki, degeneracje krążków międzykręgowych, także wszelkie zaburzenia ortopedyczne bez mechanicznego zerwania struktur – czyli kontuzje kolan, łokci, cieśń nadgarstka, bóle barków, stawów stopy, skoliozy do 25’ itp. Tego rodzaju dolegliwości reagują bardzo szybko na zabieg i są relatywnie łatwe i szybkie do wyprowadzenia klawiterapią.

W przypadku zaburzeń układu ruchu sesje klawiterapii mogą trwać ok. 2-3 godzin w pozycji stojącej i powinny być powtarzane przez kilka dni z rzędu, aby całkowicie zniwelować dolegliwości.

W kwestii tematów neurologicznych to pracuję z porażeniami, parestezjami, tematami poudarowymi, chorobami neurodegeneracyjnymi typu SM, Huntington etc., także mam do czynienia ze schorzeniami jak zapalenia wątroby, choroby serca (bez stentów i rozruszników), zapalenia stawów a także szeroko pojęta onkologia – ale tutaj nastawienie chorego człowieka jest kluczowe i niezbędna jest praca z psychiką. Obserwuję w swojej praktyce coraz więcej osób otwartych na klawiterapię.

W przypadku chorób przewlekłych, terapia trwa 2 tygodnie, a jedna sesja ok 3-4 godziny (czasem dłużej) – czyli jest to bardzo trudny zabieg i wymaga pełnego zaangażowania zarówno ze strony terapeuty, jak i pacjenta.

Czy klawiterapia przyjęła się w Wielkiej Brytanii, to tutaj pracuje Pani głównie od lat?

W kontekście brytyjskiego systemu zdrowotnego, metody alternatywne, które nie są znane w kraju, często napotykają na brak otwartości. Jednakże klawiterapia została zaakceptowana przez ubezpieczalnie, choćby jako metoda zbliżona do refleksologii, co umożliwia wykonywanie zabiegów bez większych przeszkód.

Otrzymała Pani tytuł doktora z irydologii. Co jest szczególnego w tej metodologii, że zajęła się nią Pani tak dogłębnie?

Irydologia, choć pełna obiecujących możliwości, jest często przedmiotem dyskusji i kontrowersji. Niektórzy podważają jej rzetelność, twierdząc, że brakuje badań naukowych potwierdzających jej skuteczność. Jednakże warto zauważyć, że istnieje wiele tysięcy badań dotyczących irydologii, choć nie są one publikowane na popularnych platformach, lecz dostępne są na stronie Iridology Research. Błędnie się ją także postrzega. Irydologia nie jest metodą stricte diagnostyczną i jako taka nigdy nie powinna być traktowana – z tego względu, że znaki konstytucyjne na tęczówce oczu nie ulegają zmianie (tylko naczynia krwionośne, niektóre pigmenty mogą się zmienić i elementy sklerologii). Nie orzekamy więc tutaj o chorobach, a jedynie o predyspozycjach do chorób i o tym, jak mogą się one rozwinąć. Innymi słowy irydologia postrzega zmiany w oku jako pewien etap danej jednostki chorobowej, którą dana osoba może osiągnąć, ale niekoniecznie. Czyli dokładnie chodzi tutaj o potencjał do zachowania zdrowia, również w kontekście konfliktów psychosomatycznych. W Rosji, Korei Południowej, niektórych rejonach Francji, Szwajcarii, Włoszech i kilku innych krajach irydologia jest wykorzystywana w pracy poglądowo-diagnostycznej, ale w połączeniu z innymi metodami. Sama zajmuję się irydologią kliniczną, która sięga głębiej niż klasyczna irydologia. Koncentruję się na funkcjonalnych aspektach zmian w oku, przywiązując szczególną wagę do strefy przy źrenicy i brzegu źrenicznego, jako najistotniejszych pod kątem oceny stanu zdrowia. Moja dysertacja z kolei, zatytułowana ‘Iridology perspectives on common gastrointestinal dysfunctions’, zgłębia tematykę irydologii w kontekście powszechnych zaburzeń układu pokarmowego, pokazując, jak połączenie obserwacji różnych części oka może być drogowskazem w ocenie prawdopodobieństwa wystąpienia najczęstszych zaburzeń układu pokarmowego.

Pamiętajmy przy tym, że każde badanie powinno być potwierdzone lub wykluczone zgodnie z zasadą minimum podwójnej diagnostyki w medycynie.

Mało kto ma świadomość, iż irydologia z dużą dozą prawdopodobieństwa może ocenić płeć dziecka u kobiety w ciąży (już w 3 miesiącu), co stanowi fascynujący przykład praktycznego zastosowania tej metody.

Jako naturoterapeuta pracuje Pani w dwóch krajach, w Polsce i Wielkiej Brytanii. Czy zauważa Pani jakieś różnice bądź podobieństwa w tym obszarze? Coś te obszary wyróżnia?

Z moich obserwacji wynika ciekawe spostrzeżenie, iż to w kierunku jakiej skłaniamy się terapii, wynika w sporej mierze z kręgu kulturowego, w jakim wzrastamy i żyjemy. Brytyjczykom trudno zrozumieć perspektywę Nowej Medycyny Germańskiej i kwestie związane z psychosomatyką – gdyż bardziej skupiają się na pracy z ciałem. Nie znają zupełnie detoksykacji metodą Josefa Jonasa – ale otwierają się na metodę poznając ją w praktyce, przychodząc na szkolenia organizowane przez Polaków lub też korzystając z usług świeżych terapeutów detoksykacji. Mają także zachowawczy stosunek do hipnozy. Dlatego protokół Simsona, wykorzystujący hipnozę w głębokim stanie, stanowi dla nich absolutne zaskoczenie, że taka forma pracy może być skuteczna. Metoda klawiterapii również budzi wśród nich podobne reakcje, zarówno ze względu na potencjalny ból, jak i skuteczność, chociaż się na nią otwierają. Znaczącym uznaniem i popularnością cieszą się w Wielkiej Brytanii medycyna chińska, ziołolecznictwo, osteopatia i homeopatia. W sposobie podejścia do zdrowia Brytyjczycy są bardziej konserwatywni, mogą być bardziej podatni na ograniczenia mentalne i przywiązani do swojego wewnętrznego komfortu, niechętni zmianom. W Polsce istnieje większa otwartość umysłu i głębsza świadomość w zakresie naturoterapii. Dodam również, że to Polacy są w przeważającej mierze pionierami szerszej perspektywy spojrzenia na sprawy zdrowotne w Wielkiej Brytanii. Istnieją terapie znane w Polsce, a nieznane w Wielkiej Brytanii.

Jakie są aktualne trendy w naturoterapii?

Uważam, że medycyna naturalna, aby zachować swoją skuteczność i ludzki wymiar, powinna uwzględniać zarówno ciało, umysł, jak i duszę każdej osoby. Istotne jest, aby nie zapominać w całej istocie procesu leczenia – o człowieku, jego historii, emocjach, przekonaniach i potrzebach. Dialog na tym poziomie jest niezwykle istotny i kluczowy. Nie tylko w obrębie medycyny konwencjonalnej, ale także w medycynie naturalnej posunęliśmy się za daleko, bazując wyłącznie na technologii i aspektach fizycznych naszego ciała. Poruszamy się w obrębie urządzeń i produktów dedykowanych określonym problemom, a pomijamy aspekt czysto i głęboko ludzki. Według mnie to właśnie ta personalizacja podejścia, zrozumienie unikalnych potrzeb i cech każdego człowieka, stanowi istotę prawdziwej opieki medycznej. Spójrzmy na rok 2024. To pokłosie wielkich zawirowań energetycznych, transformacji, zbieramy właśnie owoce z naszych działań. Obecny czas otwiera przed nami nowe horyzonty, które pozwalają nam spojrzeć jeszcze głębiej na zdrowie drugiego człowieka. Doceniamy coraz bardziej podejścia, takie jak medycyna informacyjna, homeopatia, medycyna chińska, ajurveda oraz inne metody energetyczne, które traktują jednostkę w sposób niezwykle indywidualny, także różne warianty pracy z psychiką i polem informacyjnym w formie ustawień, hipnozy, pracy z duszą i tym podobnych. To czas, w którym coraz większą wagę przywiązujemy do holistycznego podejścia do zdrowia, uwzględniającego nie tylko ciało fizyczne, lecz także aspekty energetyczne i emocjonalne.

Rozmawiała dr Małgorzata Musioł

Małgorzata Musioł