Kontakt

Biuro Reklamy Sylwia Wilczyńska
Magazyn “Natura&Zdrowie”, oraz Portal "NaturaZdrowie.com"
Email: reklama@naturazdrowie.com

Redakcja portalu:
Redaktor prowadząca:
Katarzyna Melihar
Email: portal@naturazdrowie.com
Redaktor:
dr Małgorzata Musioł
Email: redakcja@naturazdrowie.com

Katarzyna Melihar 10/07/2024

Świat z plastiku – co najbardziej szkodzi zdrowiu?

Nie od dziś wiadomo, że związki chemiczne w tworzywach sztucznych szkodzą zdrowiu. Zbierają się w wodzie, glebie, przenikają do ciał zwierząt i ludzi. PlastChem to największy w historii raport z ich szkodliwości. Znalazły się w nim tysiące pozycji.

„Tworzywa sztuczne wiążą się ze szkodami dla zdrowia ludzi na każdym etapie cyklu życia plastiku” – stwierdził dr Philip Landrigan, dyrektor Programu Globalnego Zdrowia Publicznego i Dobra Wspólnego oraz Globalnego Obserwatorium Zdrowia Planetarnego w Boston College. Był jednym z inicjatorów projektu, który prowadziła Norweska Rada ds. Badań Naukowych. Przez rok analizowała ona raporty i bazy danych z różnych krajów świata (w tym agencji regulacyjnych zajmujących się badaniem chemikaliów), aby określić ilość substancji chemicznych w tworzywach sztucznych. Przecież taki plastik nie składa się z jednorodnej substancji, to cały zbiór różnych surowców, dodatków, barwników, stabilizatorów. Wynik przeszedł chyba wszelkie oczekiwanie – doliczono się ich 16 tysięcy. Niespełna 10 tysięcy z nich stosowane jest w Europie, reszta to „goście” z innych stron świata, głównie z Azji, gdzie rzadko bada się nowy związek pod kątem toksyczności, o ile jego wprowadzenie jest opłacalne. Raport na ten temat, zwany PlastChem został przedstawiony w ONZ, publikowano go w „Nature”. Jest pierwszym w historii tak bogatym w dane zbiorem i zarazem analizą toksyczności chemikaliów w produktach domowego użytku. Z 16 tysięcy substancji ponad 4 tysiące zostały uznane za niebezpieczne. Do wielu danych jednak brak dostępu, tylko 1000 z opisanych substancji podlega jakimś regulacjom międzynarodowym, tymczasem o 9000 wiadomo bardzo mało, firmy, które je stosują, nie wymieniają ich nawet w składzie swych wyrobów (przemysł tworzyw sztucznych zasłania się tajemnicą handlową).

Toksyczność ftalanów

Każdą z substancji badano pod kątem wpływu na zdrowie bądź środowisko. 4200 z nich – a więc 26% – wzbudziły obawy ze względu na ich „trwałą, bioakumulującą się, mobilną/i toksyczną naturę”, jak określono je w raporcie. Trwałe, czyli nie ulegają szybkiej degradacji, bioakumulacyjne, a więc gromadzą się w organizmach żywych, mobilność oznacza zaś rozprzestrzenianie się w środowisku wodnym, w tym w wodzie pitnej. 400 z nich jest dosłownie w każdym produkcie plastikowym z opakowaniami na czele, każdy produkt z tworzyw sztucznych bez wyjątku uwalnia do środowiska substancje uznane za toksyczne. Wśród nich są ftalany, a także liczne (około 5 tysięcy rodzajów) substancje perfluoroalkilowe i polifluoroalkilowe, czyli PFAS. Ftalany są oczywiście najbardziej znane i wielokrotnie były badane. Udowodniono, że wczesna ekspozycja na nie prowadzi do rozwoju astmy u dzieci, wpływają też na działanie niektórych hormonów, będąc niebezpiecznymi zarówno dla kobiet w ciąży, jak i najmłodszych, gdyż prowadzą do uszkodzeń ośrodka nerwowego. Wielu naukowców łączy ftalany z cukrzycą, otyłością, bezpłodnością (wady rozwojowe narządów płciowych, mniejsza liczba plemników, niższy poziom testosteronu u mężczyzn), uważa też, że przyczyniają się do zwiększenia śmiertelności, zwłaszcza w grupie wiekowej 55-64 lata (mówi się nieoficjalnie o ponad 110 tysiącach takich zgonów w skali globalnej rocznie).

Uderzenie w hormony

Substancje perfluoroalkilowe i polifluoroalkilowe akumulują się w glebie i w środowisku wodnym i stamtąd trafiają do lądowych łańcuchów pokarmowych – niekorzystnie wpływają na poziom cholesterolu, wątrobę, układ odpornościowy, zakłada się, że ich nagromadzenie decyduje o mniejszej wadze urodzeniowej dzieci. Mogą zaburzać regularne miesiączkowanie, czynność tarczycy, istnieją związki między PFAS a ryzykiem zachorowania na niektóre nowotwory. „Inne substancje chemiczne, takie jak bisfenole, środki zmniejszające palność, pestycydy, parabeny również zaburzają gospodarkę hormonalną i przyczyniając się do otyłości, niskiej masy urodzeniowej, cukrzycy ciążowej, niektórych nowotworów, wad wrodzonych i zaburzeń rozwojowych układu nerwowego” – potwierdził biolog Martin Wagner. Naukowcy wiedzą o wielu niebezpieczeństwach od dawna, ale niewiele można z tym zrobić ze względu na regulacje prawne w wielu krajach, w tym w USA: otóż aby zakazać tam stosowania jakiejś substancji należy wykazać jej szkodliwość. Kiedy się to uda lub prawie uda, firma usuwa ze składu tą substancję zastępując ją inną, bardzo podobną, często niemal identyczną – w ten sposób cały proces regulacji musi się zaczynać od nowa, a produkcja trwa w najlepsze…

Plastik jest wieczny

PFAS i niektóre inne substancje określane są jako „wieczne chemikalia” z angielskiego „forever chemicals”. Produkowane są od lat 50. XX wieku, ale dopiero w XXI wieku pojawiły się możliwości ich badania. Okazało się, że praktycznie nie ulegają rozkładowi, stąd ich nazwa. Pod koniec czerwca 2024 roku naukowcy z Uniwersytetu w Birmingham opublikowali w „Environment International” wyniki badań nad 17 najpopularniejszymi z nich. Potwierdzili w nich, że niemal wszystkie – konkretnie 15 z nich – bez większych problemów przenikają przez barierę skórną i dostają się do ludzkiego krwiobiegu. Do tej pory uważano, że dostają się tam tylko drogą pokarmową, z jedzeniem i piciem, a w mniejszych dawkach mogą też być wdychane z powietrzem. Przenikanie przez skórę na stronach firm kosmetycznych wymieniano jako szkodliwy dla przemysłu mit powielany przez fanatyków ekologii. „Zdolność tych substancji chemicznych do wchłaniania się przez skórę była wcześniej odrzucana, ponieważ cząsteczki są zjonizowane. Uważano, że ładunek elektryczny, który daje im zdolność odpychania wody i plam, uniemożliwia im również przenikanie przez błonę skórną. Nasze badania pokazują, że teoria ta nie zawsze jest prawdziwa i że w rzeczywistości wchłanianie przez skórę może być znaczącym źródłem narażenia na te szkodliwe substancje chemiczne” – powiedziała główna autorka badań dr Oddný Ragnarsdóttir. Nie spodoba się to przemysłowi kosmetycznemu – PFAS są stałym elementem różnych środków do pielęgnacji ciała, a teraz wykazano, że w ten sposób przenikają do krwi czy mleka karmiących. Testy w Birmingham pokazały też, że wchłanianie przez skórę zależy od długości łańcucha węglowego w cząsteczkach PFAS – im dłuższy łańcuch, tym niższa absorpcja. Tymczasem firmy kosmetyczne idą w ostatnim czasie w kierunku substancji o krótkich łańcuchach, które uznawane są za mniej toksyczne. To prawda, ale teraz wiemy już, że wchłaniamy ich przy okazji więcej, łatwiej wnikają do ciała – nie wiadomo więc, co lepsze.

Jan Matul, dziennikarz Magazynu „Natura&Zdrowie” oraz naturazdrowie.com

Katarzyna Melihar

Redaktor prowadzący, dziennikarka tematyki zdrowia, uroda i wellness.