mgr farm. Magdalena Habuz-Falińska
08/08/2021
Nowotwór szyjki macicy w większości jest skutkiem nieleczonej, długotrwałej infekcji wirusem brodawczaka ludzkiego HPV (szczególnie wysoko inwazyjne są jego podtypy HPV16 i HPV18). Ryzyko zakażenia rośnie, gdy kobieta wcześnie rozpoczyna współżycie, często zmienia partnerów seksualnych, pali papierosy i stosuje długotrwale antykoncepcję hormonalną. Trzeba pamiętać, że wirus stanowi realne ryzyko dla zdrowia każdej kobiety, niezależnie od wieku, a im szybciej zostaną podjęte odpowiednie działania, tym większe są szanse na wygraną.
Rozwój choroby zwykle przypada w momencie, kiedy kobieta jest w szczycie swojej aktywności zawodowej i rodzinnej. Poważny stan pacjentki poprzedza stadium raka przedinwazyjnego (dysplazja). Niewykryte i nieleczone zmiany mogą ulegać rozwojowi do stanu raka inwazyjnego, a ten już zagraża zdrowiu i życiu. Stan przednowotworowy może trwać nawet 10 lat!
Najważniejsze w profilaktyce raka szyjki macicy są oczywiście regularne badania cytologiczne (wymaz). Istnieją też objawy charakterystyczne dla tego nowotworu, które powinny zaniepokoić i skłonić kobietę do natychmiastowej wizyty w gabinecie ginekologicznym. Należą do nich:
Jeśli występują takie symptomy, oznacza to, że stan jest już naprawdę poważny, ponieważ stadium nieinwazyjne przebiega zwykle bezobjawowo.
W toku przeprowadzonych analiz udało się wykazać, że w przypadku przedinwazyjnego raka szyjki macicy można uzyskać aż 99,9% wyleczeń! Współczynnik przeżywalności zmniejszyć może unikanie okresowych badań cytologicznych przez kobiety. Często wynika to niestety z fałszywego wstydu przed wizytą u ginekologa.
Ratunkiem dla wielu kobiet może być nowa metoda diagnostyczna, którą opracowali brytyjscy naukowcy. To tzw. test S5 do samodzielnego wykonania. Polega na pobraniu próbki moczu lub wydzieliny z pochwy. Wykrywa on charakterystyczne zmiany patologiczne dla stanów przedrakowych z dokładnośccią ponad 80%. Badania przesiewowe wykonywane przez pacjentki w domowych warunkach na dużą skalę pozwoliłyby na pewno zredukować liczbę zgonów. Jednak na to komfortowe rozwiązanie należy jeszcze trochę poczekać. Możliwe, że już za 3-4 lata testy trafią do aptek, a pobrane próbki będzie można wysłać pocztą do laboratorium. Potem zostaje tylko czekać na wynik… Oby negatywny.