Jan Matul
16/02/2024
Spis treści:
1. Historia muzykoterapii.
2. Typ dźwięków w „sound bathing”.
3. Jak wygląda sesja w kąpieli w dźwięku.
4. Działanie kąpieli w dźwięku na zdrowie.
5. Dla kogo kąpiele w dźwięku?
Sama muzykoterapia to nie odkrycie ostatnich dekad. Ten rodzaj terapii liczy tysiące lat, wywodząc się najprawdopodobniej z praktyk szamańskich, w których wielką rolę odgrywało odtwarzanie muzyki, śpiew i taniec. Oczywiście muzykoterapia najbardziej kojarzony się nam z Tybetem, Chinami, Indiami. Ale instrumenty muzyczne w leczeniu wykorzystywali również starożytni Grecy – gra na harfie i flecie według nich uspokajała, leczyła z bezsenności, depresji, a i niestrawności. Pisał o tym Arystoteles czy Platon. Podobnie było w starożytnym Egipcie, koncepcje leczniczego wpływu muzyki na człowieka pojawiały się w pismach starożytnego Rzymu i w kulturze arabskiej. Za najstarszą wzmiankę o muzykoterapii w ujęciu nowoczesnym uważa się artykuł w „Columbian Magazine” z końca XVIII wieku, noszący tytuł „Muzyka rozważana fizycznie”. W XIX wieku muzykoterapię zaczęto łączyć ściśle z psychiatrią i psychologią, wtedy też zaczęto pierwsze praktyczne eksperymenty na tym polu. W latach 40. XX w. na uniwersytetach pojawiły się kierunki muzykoterapii. Dziś uznawana jest za opartą na podstawach naukowych interdyscyplinarną dziedzinę psychoterapeutyczną.
Sound Bath wywodzi się w prostej linii z najstarszych technik, między innymi z zastosowania dźwięku w celu skupienia wysiłków medytacyjnych (przykładem wypowiadanie mantr). Kąpiele w dźwięku przypominają w wielu punktach medytację, wiele osób porównuje je do sawasany, a więc asany relaksującej, kończącej ćwiczenia. Dla antropologów medycyny to w zasadzie pogłębiona muzycznymi dodatkami sawasana. Zanurzenie się w wibracjach ma zapewnić całkowity relaks, oderwanie się od problemów „tu i teraz”. Leżąc lub siedząc na matach do ćwiczeń – lub poduszkach, nieraz daje się koce do przykrycia – słuchający ma otworzyć się na bodźce zewnętrzne, w tym przypadku na dźwięki i wibracje emitowane przez instrumenty, na których gra prowadzący (który niekiedy może, zwłaszcza początkującym, podpowiadać, w jakim kierunku skierować myśli). Ważne jest doświadczenie tego ostatniego. Dźwięki nie mogą być zbyt głośne, nie są wskazane gwałtowne przejścia między nimi, to utrudnia koncentrację. Nie ma wyraźnego rytmu ani melodii. Część terapeutów zaczyna sesję tonami niższymi, niekiedy zwanymi uziemiającymi, by z czasem, kiedy słuchacze są już w odpowiednim stanie, przechodzić do lżejszych.
Czytaj także: https://naturazdrowie.com/terapia-dzwiekiem-to-naturalny-lek/
Najczęściej w użyciu w kąpielach w dźwięku są misy tybetańskie (tak zwane „singing bowl”), misy z kryształu, gongi, dzwonki, talerze ting-sha, czasem grzechotki. Spotkania odbywają się zazwyczaj w kameralnym gronie, trwają kilkadziesiąt minut, do godziny. Większość z nich odbywa się w niewielkich studiach, ale znajdziemy i oferty kąpieli w dźwięku w otoczeniu natury (nie poleca się ich początkującym, trudniej się skupić). Niekiedy poza dźwiękami instrumentów panuje cisza, inni prowadzący wprowadzają wiele elementów jogi, kolejni zachęcają do wyrzucenia z siebie traum. Niektórzy używają tylko jednego instrumentu, inni wielu, nie ma tutaj reguł. W takiej właśnie formie to stosunkowo nowa praktyka, związana z rozwojem współczesnej jogi, swój początek mająca mniej więcej w latach 60. XX wieku, w szczycie fascynacji kulturą wschodu na zachodzie – mis czy gongów używano i używa się terapeutycznie w Azji, ale to zabiegi indywidualne, bez jogicznej otoczki (a sama historia gongów liczy blisko 6 tysięcy lat, zaś mis tybetańskich około 2,5-3 tysięcy lat).
Choć zdarzają się krytycy tego typu praktyk, zarzucający, że to komercja i robienie z jogi towaru na sprzedaż, dane potwierdzają związek między kąpielami w dźwięku a lepszym zdrowiem, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Większość biorących udział w badaniach deklaruje, że kąpiele w dźwięku zmniejszają u nich poziom złości, stresu, lęków, głęboko relaksują, odprężają. Oczywiście nie zlikwidują stresu, jeśli nie zostanie usunięte jego źródło, ale zapewniają przez pewien czas pozytywne odczucia i wyraźną poprawę nastroju. Według ankietowanych po sesjach spada także odczuwanie dolegliwości bólowych. Konkretne już pomiary wykazały, że po seansach sound bathingu delikatnie obniża się ciśnienie, wyrównuje się tętno, częstość oddechów i kilka innych związanych z tym parametrów klinicznych.
Kąpiele w dźwięku w zasadzie polecić można każdemu. Nie jest ważny wiek, stan fizyczny. Nie trzeba być wysportowanym, można pozostawać w jednej pozycji. Uważa się także, że to dobry wstęp do praktykowania jogi. To subiektywne przeżycie, można więc wypróbować kilku różnych sesji, by znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Przeciwwskazaniami do tego typu terapii uchodzą stany po wstrząsie mózgu, silne zaburzenia psychiczne, nadwrażliwość na dźwięki. Niektórzy radzą się także konsultować z lekarzem, jeśli mamy poważne problemy kardiologiczne, metalowe wstawki w ciele lub jesteśmy w I i III trymestrze ciąży (być może w tej ostatniej sytuacji zalecenie obejmie siedzenie w dalszej odległości od źródła dźwięku).
Źródła:
https://www.healthline.com/health/sound-bath#how-it-works
https://luxurylondon.co.uk/wellbeing/health/what-is-a-sound-bath-sound-healing/