Jan Matul
22/03/2024
Spis treści:
1. Czym jest arcydzięgiel japoński, jego inne nazwy.
2. Wykorzystanie arcydzięgla japońskiego jako warzywa i środka leczniczego.
3. Właściwości lecznicze arcydzięgla japońskiego.
4. Chalkony – substancje zwalczające nadtlenki.
5. Czym jest stres oksydacyjny, co powoduje?
6. Ashitaba jako potencjalny lek/suplement dla osób starszych.
Arcydzięgiel japoński (Angelica keiskei) znany jest w świecie suplementów diety i leków także jako ashitaba, co tłumaczyć można jako „roślinę/liście jutra”. Nazwa taka wzięła się stąd, że młode liście zbierane są rano, błyskawicznie rosną one w ciągu nocy z zauważalnych wieczorem pędów. Można także natknąć się na chińską nazwę shin-sun cho, a jedna z odmian, popularna w suplementacji, nazywana jest koidzumi (na cześć botanika Gen’ichi Koizumiego). To roślina z rodziny selerowatych, pierwotnie rosnąca tylko na japońskich wyspach z archipelagu Izu, a także na przybrzeżnych regionach półwyspów Kraju Kwitnącej Wiśni nad Pacyfikiem.
Ashitaba była wielokrotnie obiektem zainteresowań naukowców – zamieszkująca miejsce jego występowania społeczność należy do wyjątkowo długowiecznych, nawet w skali Japonii, która wszak ze swej długowieczności słynie. Wiązano to między innymi z arcydzięglem i jego możliwościami przeciwutleniającymi. Ashitaba od wieków była tam wykorzystywana w tradycyjnej medycynie, eksportowano ją także do Chin, gdzie jest cenionym składnikiem leków w tradycyjnej chińskiej medycynie TCM. Arcydzięgiel japoński w swej ojczyźnie jest także całkiem popularnym warzywem. Z jego łodyg, korzeni i liści – wielkości nieomal tych z rabarbaru – przyrządza się sałatki, kiszonki, czasem suszy się je do przygotowywania naparów. Pomysłowi Japończycy robią z nich także lokalne odmiany makaronu, lody, a wysuszone i kruszone stosują jako tempurę. Arcydzięgiel japoński zyskał już zresztą na świecie status żywności funkcjonalnej. Liście mają lekko gorzkawy posmak, przypominają naszym kubkom smakowym selera, w młodych łodygach można wyczuć słodycz. To roślina dwuletnia, dość odporna na niskie temperatury i w tej chwili uprawiana w wielu krajach świata, bez problemu nasiona można kupić także w Polsce gdzie, o ile zimy są łagodne, ma szanse przetrwać. Rośnie zresztą bardzo szybko, a surowiec do spożycia można zbierać do pierwszych przymrozków; dorasta do 120 centymetrów, ma duże białe baldachowate kwiaty.
Uwagę badających skład biochemiczny arcydzięgla japońskiego zwróciły przede wszystkim dwa składniki. W jego żółtym soku znaleziono witaminę B12 – to jedyna na świecie znana póki co roślina, która ją zawiera w miarę dużej ilości (witamina B12 poza pokarmami pochodzenia zwierzęcego jest też obecna w niektórych grzybach, algach, kiszonkach, a w zasadzie w ich kwasie mlekowym). Oprócz tego ma wiele specyficznych tylko dla siebie chalkonów (nienasycone ketony aromatyczne), związków chemicznych słynących jako jedne z najsilniejszych przeciwutleniaczy. Do tego około 20 minerałów, 16 różnych aminokwasów, witaminy (głównie z grupy B i C), saponiny, kumaryny, glikozydy – w sumie ponad 100 czynnych biologicznie związków. Wśród właściwości ashitaby wymienia się jej działanie przeciwzapalne, antyseptyczne, przeciwbólowe (w formie okładów i toników pomaga na choroby skórne, przyspiesza gojenie ran, łagodzi bóle mięśniowe), wzmacnia układ odpornościowy, reguluje poziom cholesterolu, działa moczopędnie, przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo. W medycynie tradycyjnej zastosowań jest o wiele więcej, od artretyzmu, poprzez problemy z bolesną miesiączką, nerkami, po cukrzycę i małą laktację. W pewnym okresie ashitabę stosowano jako najskuteczniejszy lek na ospę (łagodzący też wypryski skórne i zapobiegający powstawaniu blizn), uchodzi też, choć jak na razie tylko wstępnie potwierdzono to naukowo, za lek wspomagający na raka skóry, płuc i jelita grubego – ma działanie supresyjne.
Arcydzięgiel japoński badany jest od wielu lat, ale w sumie dopiero ostatnie 2-3 lata to konkretniejsze wyniki i obserwacje jego właściwości prozdrowotnych. Zaczęto bowiem badać działanie substancji aktywnych biologicznie na organizmy żywe, początkowo muszki owocówki (75% ich genów wykazuje funkcjonalną homologię z ludzkimi), potem gryzonie. U tych pierwszych zaobserwowano dość zaskakujące efekty – otóż ekstrakty z ashitaby nie działały w żaden sposób na samce muszki (a jeśli już, to w nieznaczny sposób skracał średnią ich życia), z kolei wydłużał życie i poprawiał zdrowie samiczek i ich ogólne zdolności reprodukcyjne. Okazało się, że ekstrakt silnie działa na szlaki sygnalizacyjne insuliny i insulinopodobnego czynnika wzrostu zwanego IIS. W ekstrakcie zwracano uwagę na dużą zawartość kumarynów oraz chalkonów, 4-hydroksyderrycyny i ksantoangelolu. Naukowcy doszli do wniosku, że chalkony są „zmiataczami” nadtlenków, chronią też przed toksycznością parakwatu (sól amoniowa, jeden z najpopularniejszych herbicydów, w Unii Europejskiej od 2007 roku zakazany, w różnych częściach świata prowadził już do serii zatruć), stymulującego powstawanie nadtlenków. Z czasem przedstawiono dowody związane z leczniczym działaniem substancji z arcydzięgla na otyłość, wątrobę (działają hepatoprotekcyjnie) czy zwiększaniu poziomu przeciwutleniaczy w osoczu u osób z zespołami metabolicznymi.
Chalkony z odmiany koidzumi arcydzięgla japońskiego znalazły się też w centrum uwagi przy najnowszych badaniach, poświęconych ich wpływie na oksydanty. Długa ekspozycja na podwyższony poziom czynników prooksydacyjnych jak wiadomo może powodować uszkodzenia w organizmie, mowa o uszkodzeniach strukturalnych na poziomie mitochondrialnego DNA i zmiany w enzymach antyoksydacyjnych. O stresie oksydacyjnym mówimy, gdy brak równowagi pomiędzy wydajnością endogennych przeciwutleniaczy (glutationu, kwasu alfa-liponowego, kwasu moczowego, ferrytyny, metalotioneiny, melatoniny i bilirubiny), a występowaniem czynników prooksydacyjnych. Do nich zaliczamy zanieczyszczenie powietrza, działanie promieniowania jonizującego i niejonizującego, pestycydy, metale aktywne, różne rodzaje leków (przede wszystkim jakże popularny paracetamol), nadmierny stres i wysiłek. Dziś wiemy już, że sytuacja taka może prowadzić do patogenezy różnych chorób nerek, trzustki, centralnego układu nerwowego i układu sercowo-naczyniowego. W powyższych badaniach udowodniono, że chalkony zwalczają nadmiar nadtlenków, a także tak zwanych ROS (Reactive Oxygen Species, reaktywne formy tlenu) i RNS (Reactive Nitrogen Species, reaktywne formy azotu), czyli substancje zwane potocznie wolnymi rodnikami. Nie zanotowano żadnych działań niepożądanych.
Czytaj także: https://naturazdrowie.com/nerwica-jelit-winien-stres-czy-bakterie/
Ashitaba fascynowała jednak naukowców także, a może przede wszystkim, ze względu na rzekome właściwości zapobiegające procesom starzenia. W tym kierunku przebadano w ciągu 30 dni starzejące się myszy laboratoryjne, którym podawano wodny roztwór z suszonych łodyg i liści arcydzięgla. Wyniki uczyniły z tej rośliny jeden z potencjalnie najlepszych suplementów dla osób starszych. Podawanie go myszom doprowadziło do obniżenia poziomu glukozy we krwi o mniej więcej 25%, poprawy struktury włókien mięśniowych, siły mięśni, stabilności chodu (ogólna poprawa funkcji lokomotorycznych) oraz zwiększenia poziomu glutationu i dysmutazy ponadtlenkowej w surowicy. Ponadto zmniejszyła się pigmentacja tkanek serca i odkładanie się lipofuscyny, której nadmiar zaburza dopływ krwi do serca. Wszystko to daje nadzieję na stosunkowo szybkie opracowanie środków na bazie arcydzięgla, które będą leczyć choroby związane z wiekiem, przede wszystkim schorzenia układu mięśniowo-szkieletowego oraz układu krążenia. Póki co dość powszechne i dostępne są suplementy na bazie ashitaby (czasem w nazwie ich pojawia się właśnie ashitaba, czasem koidzumi) oraz susz z jej liści, promowane najczęściej jako detoksykant i środek na stabilizację poziom cukru, ale też jako środek na odchudzanie czy posiadający właściwości przeciwbólowe.
Bibliografia:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC10222730/
https://www.tandfonline.com/doi/full/10.1080/13510002.2024.2305036