oprac. Redakcja
06/03/2025
Biuro Reklamy Sylwia Wilczyńska Magazyn “Natura&Zdrowie”, oraz Portal "NaturaZdrowie.com" Email: reklama@naturazdrowie.com Redakcja portalu: Redaktor prowadząca: Katarzyna Melihar Email: portal@naturazdrowie.com Redaktor: dr Małgorzata Musioł Email: redakcja@naturazdrowie.com
W moim życiu, pracy zawodowej trudno o regularność i spokój. Dlatego od lat świadomie buduję swoje nawyki zdrowotne. Chociaż wszystko zaczęło się wtedy, gdy stres zniszczył zupełnie moją odporność i układ nerwowy. Nagle, bez żadnych objawów traciłam przytomność, a w szpitalu usłyszałam-„ jest pani zdrowa”, ale organizm z jakiegoś powodu „wyłącza” się! Po powrocie do domu, miewały dni, gdy nie mogłam wstać z łóżka. Lekarz radził zmianę stylu życia, pracy. To było pierwszy raz, gdy zrozumiałam, że mam granice, mam limit wytrzymałości. Teraz wiem, że to był pierwszy krok- przyznać się przed samą sobą-„mam problem i co zrobić by go rozwiązać?”. Zaczęłam zgłębiać temat stresu i jego wpływu na organizm. Szybko zrozumiałam, że przy moim trybie życia nie wystarczy „po prostu zdrowo jeść”. Trzeba wiedzieć, co konkretnie wspiera organizm, a co go obciąża. I co najważniejsze – słuchać sygnałów, jakie nam wysyła.
Ruch to podstawa, każda forma- od spaceru, pływania, nordic walking, po ćwiczenia siłowe. Do tego świadome ćwiczenia oddechowe. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ważne jest -umieć oddychać. Głęboki, uspokajający oddech to ten przeponowy, działa niesamowicie kojąco na układ nerwowy. Ostatnio coraz bardziej interesuję się również neurobiologią stresu i wpływem hormonów na nasze samopoczucie. Staram się też unikać bodźców, które nasilają napięcie- ograniczam korzystanie z telefonu przed snem i staram się spać minimum 6-8h. Gdy przez stres, budziłam się w nocy nie byłam w stanie funkcjonować na 100%. Byłam zmęczona, bez energii, co miało wpływ na jakość mojego życia także relacje. Stres, zabierał mi nie tylko radość życia ale całe życie, zamykałam się w sobie, nie umiałam zapanować nad emocjami. Ciało dawało mi sygnały –stany zapalne, ból kręgosłupa, chroniczne zmęczenie , czułam jak spinam mięśnie. Zaczęłam siebie słuchać i rezygnować z tego co mi szkodziło. Małymi krokami, ale co najważniejsze do przodu, do zdrowia duszy i ciała.
Przede wszystkim wprowadziłam post przerywany, czyli system żywienia, w którym jem w określonym przedziale czasowym, a przez resztę dnia organizm odpoczywa od trawienia. W moim przypadku najlepiej sprawdza się okno żywieniowe 8/16 – jem przez 8 godzin, a przez 16 godzin organizm regeneruje się. Dzięki temu zauważyłam poprawę trawienia, mam więcej energii i lepszą koncentrację. Staram się przygotowywać posiłki w domu, najczęściej są to sałatki, ale mam słabość do makaronów. Wystarczy oczywiście ten razowy lub orkiszowy, pomidory koktajlowe lub suszone, chudy ser, natka pietruszki, pieprz, bazylia i gotowe. Stawiam na warzywa, uwielbiam owoce, i ryby oraz owoce morza. Patrzenie na to, co mam na talerzu, tę synergię między posiłkami a stanem zdrowia jeszcze bardziej zrozumiałam dzięki dr Ewie Dąbrowskiej. Miałam to ogromne szczęście poznać Panią Doktor. Raz, jest wspaniałą kobietą, dwa ma niesamowite doświadczenia. To niezwykle ważne, by docenić mądrość takich wybitnych specjalistów. Nasze spotkanie uświadomiło mi, że wszystko jest możliwe: utrata wagi (zajadałam stres), uspokojenie rozszalałych jelit (miałam drażliwość jelita), znalezienie harmonii. Post czyni cuda. Musiałam uspokoić umysł, a ciało za tym spokojnym umysłem zacznie podążać. Zmiana pracy, gdy jest ona pasją odpadała (uśmiech). Ale zmiana otoczenia? Jak najbardziej. Redakcja wPolsce24 to wspaniałe miejsce, działamy, jak jeden organizm, atmosfera w nawet najbardziej stresujących momentach jest pełna wsparcia i zrozumienia. Drugi krok to zmiana stylu życia. Warzywa i owoce, bogate w antyoksydanty, pomagają mi zwalczać stres oksydacyjny i regenerować ciało na poziomie komórkowym. Odkryłam moc nukleotydów, które zdecydowanie poprawiły moją odporność. Probiotyk, dobrze dobrane szczepy bakterii to podstawa! W końcu jelita są naszym drugim mózgiem.
Organizm choruje, bo dostarczamy mu składniki, które nam szkodą. Często miałam wzdęcia, biegunki, czułam się spuchnięta. Zaczęłam od eliminowania poszczególnych produktów. I wiem, że nie toleruję mleka. Po odstawieniu kawy z mlekiem, którą piłam dwa, trzy razy dziennie problemy zaczęły znikać. Uważam na alkohol – organizm trawi go kilka godzin, a czasami dni, bo to silna toksyna. Cierpliwie dzień po dniu budowałam nowy plan żywieniowy, nowe nawyki. Na to potrzeba czasu, efekty przychodzą ale bez wysiłku ich nie będzie.
Zacząć od siebie i dać dobry przykład. Codzienne porcje warzyw i owoców to podstawa, woda zamiast napojów gazowanych. Najważniejsza jest jakość produktów. I nie trzeba też unikać jedzenia pizzy, zapiekanek lub lodów, które dzieci przecież uwielbiają. Pod warunkiem, że są robione w domu. Sorbet truskawkowy, albo bananowy potrafi zrobić ogromną przyjemność. A ile można mieć przy tym frajdy z dziećmi. Skoro mowa o najmłodszych – pamiętajmy o tym jak ważny zwłaszcza u dzieci, ale także dorosłych jest jod, który dba o prawidłowy rozwój układu neurologicznego. Badania potwierdzają, że kobiety w ciąży, które dbały o prawidłowy poziom jodu, już w życiu płodowym rodzą dzieci z wyższym IQ. I niestety nie wystarczy pojechać nad morze, jod trzeba suplementować.
Najczęściej wybieram surowe warzywa. Bardzo lubię paprykę, sałatę, uwielbiam pomidory, jestem fanką ogórków. Kupuję je na targu, najlepiej prosto od rolnika, bo wtedy mam pewność, że otrzymuję świeżą, sezonową, nieprzetworzoną żywność. Stawiam na jakość produktów. Latem sięgam po arbuzy, które pomagają szybko ugasić pragnienie i utrzymać prawidłową temperaturę ciała, szczególnie gdy szaleją upały. Dostarczają również cennych składników odżywczych. Gdy mam ochotę na coś słodkiego, zawsze pod ręką mam jabłka, gruszki, borówki lub śliwki.
Zdarzają mi się grzeszki kulinarne. „Raz nie wciąż, dwa razy nie zawsze, ale nie można powtarzać tak codziennie” – (uśmiech). Mam słabość do lodów, szczególnie tych o smaku słonego karmelu lub czekolady. Kakaowiec to roślina, zatem czekolada jest zdrowa. Sięgam po nią regularnie, bo jest źródłem magnezu. A taką gorącą, gorzką bez żadnych dodatków, i to bez względu na porę roku mogłabym pić codziennie.
Suplementuję przede wszystkim witaminę D3 i K2, które są kluczowe dla odporności i kości, magnez – nieoceniony w walce ze stresem i napięciem nerwowym, oraz witaminę C w formie liposomalnej, która wspiera walkę ze stresem oksydacyjnym. Stosuję adaptogeny, jak ashwagandha czy żeń-szeń , one pomagają mi lepiej reagować na stres. Adaptogeny to rośliny o wyjątkowych właściwościach. Ekstrakty z tych roślin mają bardzo szerokie działanie, zaczynając od przywracania prawidłowej równowagi organizmu, aż do dostarczania energii potrzebnej do sprawnego radzenia sobie z codziennym stresem. Stawiam na polskie produkty, firmy, które zajmują się naszym zdrowiem od lat i są doceniane przez klientów.
Tak, bo zdrowie to proces, a nie stan, który raz osiągamy i możemy o nim zapomnieć. Wciąż pogłębiam wiedzę na temat wpływu mitochondriów na zdrowie i długowieczność, interesują mnie też terapie wspomagające regenerację organizmu. Zaczynam dzień od szklanki ciepłej wody z cytryną i imbirem. A ostatnio zaintrygowały mnie badania nad czarną wodą! To prawie jak czarna kawa, którą uwielbiam. Po pierwsze posiada alkalizujące pH, detoksykujące kwasy humusowe, a także pierwiastki, przeciwutleniacze, które przeciwdziałają starzeniu się organizmu i ponad 77 naturalnie występujących minerałów. Przecież woda to życie, a ta… z takimi właściwościami? Może być bramą do zdrowia i długiego życia.
Żyć w zgodzie z naturą, to stawiać swoje zdrowie na pierwszym miejscu, jest przecież bezcenne. Ziemia daje nam wszystko to, czego potrzebujemy. Korzystam z mocy roślin, minerałów. Muszę wspomnieć o przyprawach. Kurkuma to podstawa w kuchni. Działa przeciwzapalnie i jest antynowotworowa. Przywożę ją często z egzotycznych podróży. Cenię rumianek, mniszek lekarski, ostropest, karczocha .Z pędów sosny polecam syrop, który działa jak balsam na górne drogi oddechowe.
Tak! Najbardziej lubię peelingi kawowe. W końcu nazwisko zobowiązuje. Kawę lubię pić, to jedna z najprzyjemniejszych chwil dnia. A zmielona kawa to przecież idealny składnik peelingów. Kofeina pobudza mikrokrążenie i wyraźnie zwiększa napięcie skóry, i sprawia, że jest gładka, jędrna oraz przyjemna w dotyku.
Dla zabieganych polecam nordic walking, bo jest znacznie lepszy od zwykłego spacerowania. Biorę kijki i idę do parku. A serotonina zaczyna działać przy okazji. I od razu znika napięcie, spada kortyzol i opadają emocje. Jak tylko mogę, to idę też na basen – uwielbiam wodę, pływanie wzmacnia kręgosłup, pracują wszystkie grupy mięśniowe.
Brać przykład z najlepszych, powinniśmy naśladować style życia tych kultur, które są długowieczne. Prym wiodą tu Japończycy, Koreańczycy ale również Kraje śródziemnomorskie Włosi, Grecy. W ich diecie jest dużo warzyw, oliwy, pełnoziarnistych produktów, ryb oraz aromatycznych ziół: oregano, bazylii czy rozmarynu. Dużą popularnością cieszy się czerwone wino, bogate w polifenole. Dieta śródziemnomorska ma ogromny potencjał prozdrowotny. Obniża ryzyko zachorowania na choroby cywilizacyjne, cukrzycę i nowotwory. Dlatego sięgam po produkty z tej diety. W końcu życie to najcenniejszy dar, a życie długie i w zdrowiu zwłaszcza.
Warto je robić dla siebie i swoich bliskich. Badania profilaktyczne pozwalają zidentyfikować problem. Dla mnie wizyta u lekarza, nie jest smutnym obowiązkiem, ale częścią rutyny. Prowadzę kalendarz badań. Raz na pół roku odwiedzam stomatologa, ginekologa co roku i częściej badam morfologię krwi. Badam piersi. Wciąż uczę się stawiać siebie na pierwszym miejscu, swoje zdrowie i samopoczucie. Bo najpierw trzeba zadbać o siebie, teraz to wiem aby móc troszczyć się o innych.
Rozmawiała: dr Anna Gębalska-Berekets