Kontakt

Biuro Reklamy Sylwia Wilczyńska
Magazyn “Natura&Zdrowie”, oraz Portal "NaturaZdrowie.com"
Email: reklama@naturazdrowie.com

Redakcja portalu:
Redaktor prowadząca:
Katarzyna Melihar
Email: portal@naturazdrowie.com
Redaktor:
dr Małgorzata Musioł
Email: redakcja@naturazdrowie.com

Katarzyna Melihar 13/01/2025

Wokalistka Anna Świątczak opowiada o tym, co pozwala jej utrzymać dobrą formę psychofizyczną

„Nie przejmuję się upływającym czasem”

 Anna Świątczak to polska piosenkarka, której kariera muzyczna trwa już od prawie trzech dekad. Znana z zespołu „Ich Troje”, niedawno rozpoczęła nowy projekt „Anka”. Artystka opowiada nam m.in. o tym, co pomaga jej utrzymać dobrą formę, jak pokonuje kryzysy i dba o dobrostan psychiczny i fizyczny i na czym, według niej, polega świadome i szczęśliwe życie.

Anna Gębalska-Berekets: Aniu, na scenie dajesz z siebie wszystko, prywatnie też jesteś wulkanem energii. Co pomaga ci utrzymać tak dobrą formę?

Anna Świątczak: Jedną z takich rzeczy jest muzyka. Ona sprawia, że mogę odczuwać emocje i pomaga mi je wyrażać. Dzięki niej zyskuję siłę i odporność na stres, aby każdego dnia dawać z siebie wszystko i żyć pełnią życia. Muzyka działa też jako forma komunikacji, która pozwala mi się porozumieć z drugim człowiekiem. Wyjście na scenę, kontakt z publicznością, pozwala mi zmierzyć się z negatywnymi myślami problemami. W muzyce chyba jest taka szczególna energia, która reguluje nastrój i uwalnia hormony szczęścia. Prawdziwym źródłem jest dla mnie relacja z Bogiem.

Zawód muzyka wiąże się z licznymi podróżami. Częste i regularne posiłki bywają wtedy nie lada wyzwaniem. Stosujesz jakąś dietę?

Przez wiele lat byłam więźniem diet, głównie oczyszczających. Odchudzałam się i liczyłam kalorie. Największy problem miałam ze słodyczami. Czasami żartuję, że będąc na imprezie, całą noc mogłabym spędzić pod czekoladową fontanną (uśmiech). Dziś jestem na takim etapie, że staram się wsłuchiwać w swój organizm i dostosowuję pożywienie do jego potrzeb. Nie trenuję siedem dni w tygodniu, ale od czasu do czasu wpadam na boks. Lubię spotkania z rodziną i przyjaciółmi, a jak wiadomo one zazwyczaj odbywają się przy stole. Jedzenie jest dla mnie prawdziwą przyjemnością, bo nie chodzi w tym tylko o to, aby jeść i zaspokoić głód. Dobrze jest się nim cieszyć, tworzyć nowe wspomnienia i wzbogacać nowe doznania. Ważne jest, aby wsłuchiwać się w siebie, a nie spełniać oczekiwania innych.

fot. B. Kuśmierski

Doświadczyłaś w swoim życiu dużego kryzysu psychicznego, na tyle poważnego, że zdarzyły ci się myśli samobójcze.

Kryzysowe, trudne sytuacje są częścią życia. Mnie zdarzyło się dojść do ściany. Seria złych decyzji, zabieganie o akceptację u ludzi, których nawet nie lubiłam, popularność, która przyniosła głównie hejt. Doszłam do ściany i nie wiedziałam, co mam dalej robić. Pamiętam, kiedy w noc sylwestrową stałam na balkonie i nie wiedziałam, co mam dalej robić. Miałam głowę pełną najgorszych myśli             i ostatecznych rozwiązań. Nie szukałam pomocy, uważałam, że sama powinnam sobie poradzić. Nie pomyślałam wtedy, aby udać się do lekarza lub terapeuty, aby poprosić o pomoc.

Co ci pomogło?

W tamtym momencie chyba myśl o rodzicach. Wiedziałam, że to byłby ogromny cios dla nich. Kochali mnie, ale o wielu wyzwaniach w moim, już wtedy samodzielnym życiu, nie wiedzieli. Zwróciłam się do Boga. Mimo, że nie byłam pewna, czy naprawdę istnieje i czy obchodzi Go moje życie zawołałam: „Boże, jeśli istniejesz, proszę, uratuj mnie”. On pomógł mi wyjść z życiowej pustki i marazmu.

Depresja to wciąż temat tabu, a ty zdecydowałaś się o niej opowiedzieć publicznie!

Depresja to poważna choroba, wymaga kompetentnej i specjalistycznej pomocy. Ja na co dzień częściej mówię o tzw. chorobach duszy. Lęki, samotność, odrzucenie, nienawiść to według mnie stany, w których coraz częściej chodzimy w czasach pięknych obrazków. Nie przyznajemy się do wszechogarniającego poczucia, że jesteśmy gorsi, niewystarczający, że mamy słabości. To obecność bliskich, uważność na drugiego człowieka i czułość mogą być prawdziwym wsparciem w świecie oceniania i porównywania. Nauczyłam się, że szukanie pomocy, otwartość i zdrowe relacje – to wspaniały pakiet startowy do przeżywania życia w pełni. Z porażkami, sukcesami, kiedy jest mało i kiedy więcej.

W jaki sposób dbasz o dobrostan psychiczny?

Jestem w terapii. Dla mnie to pierwsza taka podróż wewnątrz siebie. Zdecydowałam się na nią po doświadczeniu różnych sytuacji życiowych. Dojrzałam do tego, że sama chcę zobaczyć, co się ze mną dzieje, do czego trudno mi się przyznać i zrozumieć, dlaczego coś spotyka mnie, a nierzadko pewne mechanizmy się powtarzają. Zdecydowałam się na terapię, bo chcę, by moi bliscy nie byli wypełnieniem moich braków. Nieuczciwe jest mówienie o kimś, że jest potrzebny tylko po to, bym poczuła się lepiej. Chcę być zdrowa i stać się najlepszą wersją dla siebie i innych, czy to w relacji mąż-żona, czy też mama-córki.

Jakie masz sposoby radzenia sobie z emocjami, zwłaszcza tymi trudnymi?

Okazuje się, że płacz to moja opowieść o bólach, smutkach i lękach. Łzy sprawiają, że jestem bliżej tego, co głęboko we mnie. Daję sobie prawo do przeżywania wszystkiego, co związane z bólem i niemocą. Jestem typem ratownika w stanie przetrwania. Trudno mi dbać o siebie. Czuję, że inni oczekują ode mnie, że będę zawsze i na każde zawołanie. Dziś widzę, że jeśli nie mam napełnionego swojego „zbiorniczka”, to tak naprawdę niewiele mogę dać innym. Uczę się więc, jak nazywać to, co naprawdę czuję, bo tłumienie złych emocji nie pozostaje bez konsekwencji.

Dla mnie takim katalizatorem wielu trudnych sytuacji bywa mój cudowny mąż i rozmowa z nim.

A muzyka? Pozwala uporać się ze złością i pomaga uzdrowić uczucia?

To może być forma terapii. Piosenki, które śpiewam powstają zazwyczaj po jakiś trudnych momentach w moim życiu. Dzielę się z tym, co dla mnie ważne. Kiedy opowiadam o tym, co mi się przydarzyło znika zasłona perfekcji i staje się sobie bliższa.

Nad czym obecnie pracujesz?

Z zespołem Anka wydaliśmy drugą płytę pt. „Szósty zmysł”.

Kojarzy mi się z kobiecą intuicją?

Nie tylko. Dotyczy także mężczyzn. Na koncertach promujących krążek pojawia się coraz więcej panów. To dowód na to, że dobre, jak i złe rzeczy przydarzają się wszystkim, bez względu na płeć. Przyglądanie się sobie z pewnego dystansu to pewien rodzaj wyjątkowości. Troska o siebie nawzajem, to coś, co warto pielęgnować. Podobnie jest z uważnością, która pozwala się przyjrzeć swoim myślom i emocjom. To jest sztuka świadomego życia.

Na czym polega świadome życie według Ani Świątczak?

Świadome życie to prawda i nazywanie rzeczy, które się wokół mnie dzieją. Chodzi o to, aby ich zbytnio nie koloryzować, ale i nie umniejszać. Jeśli coś dobrego zrobiłam, to sądzę, że powinnam o tym opowiedzieć i siebie docenić. Jeśli w czymś okazałam się słaba, muszę ponieść konsekwencje. Nie szukam jednak problemów na siłę i nie porównuję się z innymi, że mają czegoś więcej, czy lepiej im się żyje. Staram się być dobra dla siebie i potrafię się docenić.

Jesteś żoną, mamą dwóch córek i pozostajesz aktywna zawodowo. Jak osiągnąć balans i nie zatracić swojej kobiecości?

Wiem, że nie muszę robić wszystkiego na 100 procent, że są sytuacje, w których zdecydowanie lepiej sprawdza się plan minimum. Ważne, żeby się widzieć, usłyszeć, a nie tylko słuchać, tego co mówią inni.

Jest jakaś maksyma, z jaką idziesz przez świat?

„Nie powiedziałem że będzie łatwo, powiedziałem że będzie warto – Bóg”.

Rozmawiała: Anna Gębalska-Berekets 

Katarzyna Melihar

Redaktor prowadzący, dziennikarka tematyki zdrowia, uroda i wellness.