Prof. Andrzej Frydrychowski: Medycyna naturalna i choroby przewlekłe – perspektywy rozwoju w XXI wieku

Prof. dr hab. lek. med. Andrzej Frydrychowski od ponad 50 lat pomaga ludziom w rozwiązywaniu ich problemów zdrowotnych, będąc rzecznikiem i propagatorem holistycznego podejścia do zdrowia. Jest Prezesem Zarządu Towarzystwa Lekarzy Medycyny Zintegrowanej. Zapytaliśmy Pana Profesora o perspektywy rozwoju medycyny naturalnej w XXI wieku w kontekście leczenia chorób przewlekłych – przeczytaj wywiad specjalny dla Magazynu Natura&Zdrowie.

Panie Profesorze, jest Pan wybitnym naukowcem, specjalistą w zakresie chirurgii ogólnej i fizjologii klinicznej. Skąd zainteresowanie medycyną naturalną?

Tym powodem były choroby przewlekłe, medycyna akademicka ma do nich nieprawidłowe podejście, zajmuje się głównie leczeniem objawowym zamiast usuwać przyczyny chorób. Gdy usuniemy przyczynę, zlikwidujemy tym samym chorobę, ale to nie jest niestety domeną współczesnej medycyny, w czym tkwi absurdalny paradoks. Wyczuwałem to od momentu ukończenia studiów medycznych, dlatego zacząłem się interesować różnymi innymi metodami leczenia, m.in. akupunkturą i zielarstwem. Stąd wzięły się moje inklinacje w kierunku medycyny naturalnej, którą zajmuję się nieprzerwanie od ponad 50 lat.

Czy to oznacza, że na początku XXI wieku powinniśmy powrócić do naturalnych metod leczenia, bo są skuteczniejsze i docierają do sedna problemu zdrowotnego? Gdzie mają przewagę i dlaczego, jeśli chodzi o leczenie naszych chorób?

Medycyna konwencjonalna dokonała niewiarygodnego postępu w dziedzinie diagnostyki. Tutaj jest nie do pokonania, gdyż dysponuje potężną, współczesną  technologią, mamy wybitnych specjalistów  w różnych obszarach medycyny, wystarczy wspomnieć okulistykę i metody leczenia chorób ostrych, które są rewelacyjne. Moim zdaniem przestała sobie skutecznie radzić z chorobami przewlekłymi. Nieprawdą jest to, że choroby przewlekłe są nieuleczalne, moja codzienna praktyka pracy z pacjentami jest tego kompletnym zaprzeczeniem. Likwidowanie chorób przewlekłych to dziś domena medycyny naturalnej z różnych powodów. Szuka ona przyczyn, posługuje się czasem banalnie prostymi metodami i one są w większości przypadków niezwykle skuteczne. Chodzi o różnicę w sposobie podejścia do chorób. Rolą osób, pracujących świadomie metodami usuwającymi choroby, pomagającymi faktycznie odzyskać zdrowie, jest po pierwsze edukowanie i podnoszenie świadomości – niestety medycyna tego nie robi, po drugie leczenie powinno być skupione na tym, co przynosi faktyczne efekty zdrowotne. Pracuję w obydwu tych kierunkach. Nie twierdzę, że lekarstwa nie pomagają, na pewnym etapie regeneracji organizmu mogą i są pomocne, ale w wielu niestety przypadkach szkodzą i uniemożliwiają powrót do zdrowia. Co do medycyny naturalnej i leczenia (usuwania) „nieuleczalnych” chorób przewlekłych, mogę wymienić obszerną listę, na której znajdują się choroby nowotworowe, cukrzyca,  choroby sercowo-naczyniowe, choroby tarczycy, Hashimoto i wiele innych. Podam dwa przykłady – cukrzycę i nowotwory. W medycynie akademickiej przy cukrzycy podaje się na pewnym etapie insulinę i ona faktycznie nie leczy cukrzycy, wyłącza pracę naszych organów. Cukrzyca powstaje z nadmiaru cukru. To jej prawdziwy powód, gdy zatem ograniczymy, a na pewien czas usuniemy kompletnie z naszego pożywienia cukier, choroba ustąpi, bo zniknie jej prawdziwy winowajca. Jestem w stanie wyleczyć cukrzycę dorosłych, zwaną cukrzycą II typu – w pół roku. Metody, którymi się posługuję, są banalnie proste. Chodzi o zmianę diety, połączenie jej z ruchem i danie szansy trzustce na odpoczynek i regenerację poprzez post przerywany, to znaczy pora posiłków obejmuje w tym trybie 7 godzin, a post przerywany, czyli niejedzenie wynosi 17 godzin w całym cyklu dobowym. Czy nie warto zastosować takich środków, aby po upływie 6 miesięcy stać się kompletnie zdrowym? Spójrzmy na nowotwory. Medycyna akademicka zaleca chemioterapię czy radioterapię jako jedyne dostępne nam dziś metody leczenia. Ich skuteczność wynosi zaledwie 2-3%, podczas gdy leczenie metodami medycyny naturalnej czy holistycznej daje 40% i więcej. Co robi chemioterapia? Zabija nasz układ odpornościowy, bez którego nie mamy szans na wygraną z chorobą, bo tu fundamentalna jest odbudowa, a nie osłabianie odporności organizmu, a do tego pacjentom odbiera się ich komfort życia, z powodu skutków ubocznych chemio- czy radioterapii. Skazuje się ich na wielorakie cierpienia. Wszystko to dzieje się niekiedy kosztem setek tysięcy złotych bez żadnych wyników i rokowań na uzdrowienie. Medycyna naturalna opera się na znacznie prostszych i tańszych metodach. Najlepszym naturalnym lekarstwem przy nowotworach jest zmiana diety z wysokowęglowodanowej (nowotwór jak wiemy odżywia się glukozą), na niskowęglowodanową lub zupełnie pozbawioną węglowodanów. Glukozę jako paliwo gorsze dla organizmu możemy zastąpić lepszym paliwem w postaci ketokwasów, które produkuje nasza wątroba z tłuszczów. Tłuszcze są naszym dobrodziejstwem, powinniśmy się z nimi zaprzyjaźnić, a nie je zwalczać, do czego nawołuje medycyna konwencjonalna. Mamy dwa rodzaje tłuszczów – prozapalne i przeciwzapalne. Omijamy wszystko, co wiąże się z kwasami tłuszczowymi trans, występującymi w tłuszczach utwardzonych. Stosunek omega 3 (mających działanie przeciwzapalne) do omega 6, 9 (mających działanie prozapalne) powinien wynosić 1:1, a wynosi 1:20. Odbudowujemy i wzmacniamy układ odpornościowy, składa się na niego wiele cegiełek, im więcej ich uruchomimy, tym lepiej dla nas. Musimy stworzyć „mur odpornościowy”, bo on daje nam jedyną szansę wygrania z chorobą. To są różne witaminy, makroelementy, grzyby, szereg różnych substancji. W walce z nowotworami jesteśmy w stanie wygrać. Fundamentalne znaczenie ma tutaj jedna z witamin, chodzi o witaminę D3. Nie mogę pojąć, dlaczego lekarze zabraniają pacjentom przyjmowania witaminy D3. Robiąc tom skazują ich na śmierć, niejako z automatu. Tutaj na gruncie medycyny istnieje wiele mitów, począwszy od anachronicznej dawki witaminy, jaką zaleca się na dobę. Te normy nie mają żadnego przełożenia na procesy zdrowienia organizmu – są bardzo zaniżone. Pacjenci nie mają pojęcia o prawach fizjologii, które powinien znać każdy lekarz, że wraz z witaminą D3 powinni przyjmować witaminę K2MK7, dzięki której uwolniony wapń przeniknie do kości, a nie np. do naczyń krwionośnych, grożąc zwapnieniem żył. Wysokie stężenia witaminy D3 w organizmie wcale nie oznaczają groźby rozwinięcia się miażdżycy. Istotną i cenną grupę stanowią grzyby lecznicze. Jednym z nich jest amanita muscaria, czyli muchomor czerwony. Medycyna akademicka traktuje muchomora jako grzyb szalenie trujący, a  medycyna naturalna korzysta z jego niezwykłych leczniczych właściwości. Jest to grzyb o niewiarygodnym działaniu, podawany w bezpiecznych mikrodawkach. Przy nowotworach stosujemy tak samo, jak przy cukrzycy, post przerywany.

Czy w Polsce możliwa jest współpraca medycyny akademickiej z naturalną? Wiemy, że w innych krajach jest to normą, a pacjent ma wybór, co do metod swojego leczenia.

Myślę, że jak najbardziej. Chętnie usiadłbym razem z onkologiem do wspólnego ustalenia mądrego planu leczenia problemów nowotworowych. Abym mógł zrobić to samo w odniesieniu do endokrynologa, zastanawiając się nad leczeniem cukrzycy. Uczelnie medyczne dysponują rewelacyjnym sprzętem badawczym, to w tych miejscach powinno się sprawdzać, poddawać weryfikacji działanie metod naturalnych w konkretnych problemach zdrowotnych, aby dokładnie określić, która metoda była tą decydującą w skutecznej terapii. Tam są pacjenci i tam sporządza się oraz prowadzi statystyki. To ogromny potencjał do wspólnych działań. Ja w swoim gabinecie nie mam takich możliwości, nie sprawdzę, która z metod była skuteczna i decydująca. Czasem słyszę od pacjentów, którzy przychodzą mi podziękować, że mieli przerzuty nowotworowe, a w tej chwili są zdrowi i dzięki temu, co im powiedziałem, żyją już pięć lat, choć werdykt medycyny był zupełnie inny. Istnieje wiele dziedzin medycyny naturalnej, które są odrzucane przez medycynę akademicką, a mają silny potencjał i działanie lecznicze. Należy do nich chociażby cały czas niedoceniana refleksologia.

Refleksologią zajmuje się Pan od dawna. Czy może stać się ona popularną metodą leczenia?

Refleksoterapia ma dwie duże zalety – jedną jest diagnostyka, a drugą leczenie. Diagnostyka polega na tym, że jeżeli narząd jest zdrowy, to jego reprezentacja na powierzchni skóry, kiedy stosujemy ucisk, nie daje żadnych objawów bólowych. W momencie gdy odczuwamy ból, oznacza to, że dany narząd jest uszkodzony a masaż odpowiadającego mu punktu daje zwrotnie efekty lecznicze. Kiedy boli nas głowa w ciągu dwóch minut możemy tę przypadłość usunąć. Wystarczy rozmasowanie kilku punktów, w tym wewnętrznej strony palucha na stopie, to receptor odpowiadający za kręgi szyjne, ból głowy często powiązany jest z kręgosłupem szyjnym. Przy dolegliwościach bólowych głowy receptor ten jest tak bolesny, że pacjenci podskakują z bólu. Czy są takie tabletki, które zadziałałyby tak szybko? Nie ma ich. Stopnie stymulacji w refleksologii są różne. Rozpoczynają się od masażu, później następuje nakłucie receptora, coraz silniejsze, dalej akupunktura i moksa, a na zakończenie to, co wynalazł Ferdynand Barbasiewicz – klawiterapia. Chociaż jej spektakularne efekty były obserwowane na oddziałach neurologii, klawiterapia została zabroniona w polskich szpitalach. Fedrynand Barbasiewicz wiele lat temu udokumentował przypadki wyleczenia HIV właśnie przy pomocy klawiterapii.  

Jakie metody medycyny naturalnej mają szansę stać się medycyną przyszłości?

Wiele mówi się o komórkach macierzystych – to temat, który wzbudza wiele kontrowersji. Mogę odwołać się tylko do osobistych doświadczeń. Zajmowałem się komórkami macierzystymi grasicy, ponieważ grasica odpowiada za odporność, jeśli ją podniesiemy bez względu na stan organizmu, wszystkie choroby powinny zniknąć. Prowadziłem badania i obserwacje razem z prof. Woźniewiczem. Uzyskaliśmy szokujące wyniki – choroby przewlekłe, włącznie z nowotworami, tak jak przewidywaliśmy, cofały się. To było jedno z największych moich odkryć. Niestety od tamtej pory temat do dziś – nie ma racji bytu. Sądzę, że komórki macierzyste grasicy mogłyby być medycyną przyszłości. Nieprawdą jest to, co głosi się powszechnie, że komórki grasicy zanikają w wieku dojrzewania, grasica jedynie się zmniejsza. Robiliśmy pomiary hormonu grasicy, porównywaliśmy je – wyraźnie widocznym było, że po zaimplementowaniu komórek macierzystych, poziom hormonu grasicy wzrastał. Pracując na uczelni zabiegałem o to, aby mierzyć poziom hormonu w chorobach przewlekłych, by w oparciu o badanie krwi móc określić, w jakim kierunku będzie się kształtowała odporność. Niestety nie uzyskałem zgody na coś, co nie wiązało się z żadną, nieetyczną ingerencją w cokolwiek. Najcenniejszą wartością jaką mamy jest nasze zdrowie. Naszym przyrodzonym prawem jest całkowite wyleczenie i życie wolne od cierpienia. Medycyna naturalna ma na to swoje sposoby. To może być akupunktura w neurologii i refleksoterapii, waporyzacja z konopi na drżenie rąk w chorobie Parkinsona, podawanie DMSO o silnym działaniu przeciwzapalnym w miejsce sterydów, które jest wolne od jakichkolwiek obciążeń zdrowotnych. Sterydy, jak wiemy, spełniają tę rolę bardzo dobrze, ale przy okazji rujnują nam zdrowie swoimi, rozlicznymi skutkami ubocznymi. Jest woda utleniona, odpowiednim jej stężeniem można leczyć stopę cukrzycową. DMSO i woda utleniona to są metody, które przynoszą rewelacyjne działanie. Powinny być stosowane już jako pierwsza pomoc w karetce pogotowia przyjeżdżającej do pacjenta. Zapobiegają zaostrzeniu czy uszkodzeniu mózgu, mięśnia sercowego. Przy SM możemy zmusić organizm do regeneracji stosując niskie dawki leku NALTREKSON, którego używa się w innych stężeniach przy odzwyczajaniu od alkoholu i narkotyków. Mamy niezwykłe preparaty z konopi – lek na wiele problemów i schorzeń. To najlepsza roślina lecznicza, jaka istnieje na świecie. Warunek jej skuteczności jest taki, że obok konopi siewnych musi zawierać dla równowagi olejki z konopi indyjskich, a to jest zabronione. Za konopiami plasuje się różaniec górski, Ashwaganda i inne adaptogeny. Można je stosować w problemach psychicznych jako naturalne odpowiedniki psychotropów. Popularne stały się ostatnio – picie wody wodorowej lub wody alkalicznej. Warto jednak pamiętać o sprawie fundamentalnej – wodę pijemy po to, aby przeniknęła do naszych komórek, a to dzieje się wyłącznie wtedy, gdy jest uzupełniona w sód, potas, magnez, wapń. Dopiero wtedy nawadnia nasz organizm prawidłowo.

W trosce o nasze zdrowie napisał Pan znamienną książkę pt. „Skutecznie wyleczyć. Choroby sercowo-naczyniowe”. Możemy znaleźć w niej wiele cennych podpowiedzi o naturalnym leczeniu. Czy przewiduje Pan jej ciąg dalszy?

Tak, właśnie  jestem w trakcie kończenia kolejnej książki, obszernej publikacji nt. nowotworów. Będą to dwie części – w pierwszej tłumaczę w jasny sposób, jak można wyleczyć chorobę nowotworową, w drugiej jako jej kontynuację, zajmę się różnymi rodzajami jednostek nowotworowych, bo każda ma pewną specyfikę i wymaga zastosowania adekwatnych metod postępowania. Planuję także publikację poświęconą cukrzycy, bo jest ona obecnie plagą naszych czasów.   

Jak powinniśmy podejść do tematu odchudzania?

Tak naprawdę istnieje tylko jedna zasada, której nie lubimy przestrzegać. Należy ograniczyć ilość spożywanych węglowodanów, wprowadzić dobry tłuszcz i mamy święty spokój z odchudzaniem. Waga zaczyna spadać. Wyrzucamy wszystkie słodycze, żywność na bazie białej mąki i to wystarczy. Gdy zależy nam na większej redukcji kilogramów, przechodzimy na dietę ketogenną, nie ma ona żadnych konsekwencji ujemnych, na tej diecie nie odczuwamy głodu, wystarczają nam tylko dwa posiłki dziennie, waga nie tylko spada, ale spada przy tym mądrze, nie ma możliwości, aby pojawiły się np. zwisająca skóra w wyniku pozbycia się zbędnych kilogramów. Ta dieta wymaga dodatkowo suplementacji, której podstawą mogą być soki warzywne, do których gorąco zachęcam, nie zjemy bowiem tej ilości warzyw, która jest nam potrzeba, za to wypijemy z przyjemnością ich ekwiwalent w postaci soku. Do tego dodajemy ruch i nasza sylwetka wraca do normy. Chudniemy nie tylko zdrowo i bezboleśnie, ale nie musimy też liczyć kalorii.

Małgorzata Musioł
Małgorzata Musioł
Redaktor Portalu Natura&Zdrowie. Autorka tekstów o zdrowiu. Pomaga dobierać kolory w życiu osobistym, biznesie, relacjach, edukacji, rozwoju. Uczy, szkoli, dzieli się wiedzą, pokazuje jak działa kolor.

UDOSTĘPNIJ

Newsletter

Nowe wpisy

Diety

Czym warto zastąpić sól?

Sól to główny składnik sodu, ten zaś jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Niedobory sodu mogą prowadzić do ogromnych problemów zdrowotnych. Identycznie jest jednak z nadmiarem sodu. O ile niedobory

CZYTAJ WIĘCEJ »
Diety
Jan Matul

Ekstrakt z kakao na lepsze krążenie

Ekstrakty z kakao to popularna pozycja w większości sklepów ze zdrową żywnością, suplementami diety oraz medycyną naturalną. Ta gorzkawa substancja o posmaku czekolady zawiera witaminę B, peptydy, tryptofan, liczne związki mineralne, procyjanidyny,

CZYTAJ WIĘCEJ »